Wszystkich czytelników przepraszamy za przestoje, ale jakoś chronicznie czasu brak a energii też deficyt! Na jedno i drugie mamy dobre wymówki :).
Wpis typu dużo zdjęć, mało tekstu bo jakoś na Lizbonę nie mogę znaleźć inspiracji. Fajne, ładne miasto, ale nic charakterystycznego nie utkwiło mi w pamięci.
Tramwaje w pionie i poziomie.
Z wózkiem Lizbony zwiedzać się nie da, przynajmniej jak na naszą cierpliwość. Wszędzie schody, wąskie, brukowane, nierówne chodniki i zaparkowane kątem samochody. Grześ nadal lubi nosić Nelkę w "hopie", więc nawet nie rozkładaliśmy naszego Maclarena.
"Nela lubi oliwki. Nela baaaardzo lubi oliwki". Dwie spokojnie mieszczą jej się w buzi :).
Ile można łazić po tej Lizbonie z rodzeństwem Nelkowym w brzuchu!? Niby małe, niby nie dokazywało ale straaasznie byłam zmęczona samą egzystencją.
Portugalki w parku.
Nie udało nam się wpaść na fado, ale wybór przybytków wydaje się być duży.
haha, mojej mamie też się ciągle chciało leżeć i na fado też nie byli, bo co ja bym niby miał w tym czasie robić :)? jakbyśmy razem pojechali, to by się można wymienić... jeszcze nic straconego
OdpowiedzUsuńSuper foty.
OdpowiedzUsuńBardzo nam miło.
OdpowiedzUsuń