niedziela, 27 lutego 2011

Chrzan w oku, muchomory w brzuchu

"Nela ma chrzan w oku" oznajmiła mi Nela w środku nocy, gdy poszłam ją uspokoić. W pierwszej chwili myślałam, że się przesłyszałam, "chrzan w oku? kochanie, chrzan jest w lodówce. jest noc, śpij już" wymamrotałam pół-przytomna, bo Nela częściej niż zwykle urządza nam ostatnio nocne manewry. Kilka dni wcześniej przy kolacji tata jadł ostry chrzan, który Nela zapragnęła powąchać od czego zakręciło ją w nosie, więc pomyślałam, że pewnie coś związanego z tą przygodą jej się przyśniło. Ale kiedy rano wstała z zaczerwienionymi, spuchniętymi i zaropiałymi oczami, po raz kolejny stwierdziłam, że musimy bardziej kreatywnie słuchać naszego dziecka.

Od tygodnia chrzanu już nie ma, ale za to "Nela ma muchomory w brzuchu"... Boże, kiedy ta zima się skończy? Jak nie urok to sraczka, jak nie sraczka to przemarsz wojsk. Na gil do pasa i kaszel nie zwracamy już nawet uwagi, na chrzan w oku są kropelki antybiotykowe. A na "muchomory w brzuchu"? Szczególnie w połączeniu z 40 C gorączką i biegunką? Według ostatniej pani doktor, tylko paracetamol, chłodzenie, woda i cierpliwość. To może chociaż pastylki na cierpliwość mi pani przepisze?

poniedziałek, 21 lutego 2011

Rodzinne rytuały

Każda rodzina ma swoje zwyczaje i rytuały. My lubimy w sobotę na śniadanie robić razem naleśniki z owocami, dżemem i bitą śmietaną, albo jajka na miękko, które niestety praktycznie zawsze wychodzą albo zbyt glutowate albo na twardo :). Ścięte białko i płynne żółtko po latach nieudanych prób nadal pozostają w sferze marzeń. Śniadanie, śniadaniem, ale najważniejszym rytuałem weekendowego poranka jest "uciekanie" podczas ubierania i paradowanie po domu na golasa. Oczywiście, nie my z Grzesiem biegamy, a nasze potomstwo. Nelka, jak tylko pozbędzie się piżamki i pieluszki ogłasza z uśmiechem "Nela golaskiem jest" i w stroju Ewy biega zachwycona od swojej sypialni, do kuchni i z powrotem. Ubieranie trwa w nieskończoność, ale jak nigdzie się nie spieszymy to zupełne nam ten nelkowy naturyzm nie przeszkadza.

Pół-golas w swojej meksykańskiej spódniczce.

czwartek, 17 lutego 2011

Nelkowe pogaduchy

Już jakiś czas temu przestałam liczyć i spisywać słowa, którymi Nelut operuje, bo bym cały dzień musiała z kajetem i długopisem biegać. Pi razy oko szacujemy, że jest ich kilkaset a pogadać można z nią naprawdę o wszystkim. Buzia otwiera jej się rano symultaniczne z oczami i cały dzień nadaje. Często przypominają jej się różne historie, np. jak tata musiał w basenie w Turcji nurkować po mamy okulary, bo zrobiły "plum", albo jak oglądała w szwajcarskim muzeum rycerzy w zbrojach. O czym by nie opowiadała, zawsze robi to z ogromnym zaangażowaniem, skupieniem i przejęciem. A przed oczyma Nelkowej wyobraźni ewidentnie odgrywają się opowiadane sceny. Pamięta różne drobiazgi i detale historii sprzed kilku miesięcy, a niedawnym rekordem było rozpoznanie czegoś czego nie widziała od sierpnia 2010. Gawędzimy sobie też na różne tematy bieżące: o tym, że tata jest na uczelni i lubi liczyć, o panach robotnikach wymieniających na naszej ulicy rury, o koparce której zrobiła się dziura w oponie, o motorkach przed którymi "obroni" Nelę "duży i silny" tata, czy też o nurkowaniu z mamą na basenie.

Orłem z gramatyki jęz. polskiego Nela na razie nie jest, ale jak na kogoś kto urodził się niecałe 2 lata temu, podstawowych 3 czasów używa w miarę nieźle a przez przypadki tak uroczo i kreatywnie odmienia, że co i rusz tworzy jakieś nowe formy. Na razie nie mówi o sobie w 1. osobie, tylko w 2. lub 3.: "Nela chciała kąpać się" lub "Nie chcesz jeść". Tak nam się to spodobało, że sami pozwalamy sobie na niewinne "chcesz" tu i tam.

Ku uciesze niektórych sceptyków, zaczęliśmy uczyć Nelę podstawowych zwrotów typu "poproszę", "dziękuję", "nie, dziękuję" i "przepraszam". Wbrew zapewnieniom bardziej doświadczonych rodziców, że to zdecydowanie za wcześnie na taki grzeczności, Nela jak najbardziej umie je wykorzystać. Oczywiście nie zawsze i w zależności od tego jak bardzo czegoś chce. "Poproszę" praktycznie zawsze jej się przypomina kiedy widzi jak ktoś je kawałek czekolady, albo niechcący ją ignorujemy i nie zauważamy, że coś chce. A dziś położyła mnie na łopatki kiedy zakończyła sesję cymbałkowo-tamburynową odkładając na miejsce pałeczkę z komentarzem "nie, już dziękuję" :).

Pogaduchy z Nelą:

"Nela, jemy kaszkę?"
"Nie chcesz kaszuni..."
"A co byś chciała zjeść na śniadanie?"
"Karczochy"

"Chcesz pojechać na spacer wózeczkiem?"
"Nie chcesz"
"A czym chcesz pojechać na spacer?"
"Samolotem, trrrrr"

Złapać ją z kamerą jest bardzo trudno, bo zaraz chce sama nagrywać i się oglądać (o czym mówi na końcu filmiku), a o opowiadaniu na zawołanie nie ma mowy. Podkradałam się kiedy czytała książkę o smoku, który chciał porwać czarownicę i udało mi się co nieco utrwalić na filmie.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...