Kto lubi biegi na orientację ze skserowaną mapą satelitarną o nieznanej skali ten będzie w siódmym niebie szukając boulderów w Sintrze. Po pierwsze przewodnik jest dostępny jedynie w portugalskiej wersji więc udało nam się odszyfrować mniej więcej 60% opisu jak dojechać, po drugie samych kamieni wydaję się być jak kot napłakał (a w internecie piszą że prawie 1000!) i trzeba się do nich fatygować pod górę, zakrzaczonymi ścieżkami. Jak już człowiek po ciężkiej walce znajdzie, to musi stawić czoła dość ostremu granitowi bez stopni ani chwytów, więc napina i napina a efekty marne. Podobno Sintra to rejon przyszłościowy i z dużym potencjałem, ale my mieliśmy czas na eksplorację tylko 2 sektorów. Otaczający las, a i owszem, jest piękny i swojsko mazursko pachnący rozgrzaną żywicą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
wujek grześ znowu obejmuje i przytula skały, ja tam bym wolał przytulić nelę, albo ciocię adę, hihi
OdpowiedzUsuńja też :)
OdpowiedzUsuńChłopaki, nela bardzo lubi jak ją przystojniaki przytulaja.
OdpowiedzUsuńNo to super. Trzeba jakieś spotkanie zaaranżować...
OdpowiedzUsuń