poniedziałek, 8 stycznia 2018

Argentyna - Trekking z dzieciakami [Patagonia]

Z pogodą w najwyższych górach południowej Patagonii jest trochę jak z wygraną na loterii – w większości jest kiepsko, ale czasem się trafi. Wiedząc, że aura jest tu dość kapryśna zarezerwowaliśmy sobie na trekingi w masywie Fitz Roy'a 5 pełnych dni, z czego:

Dzień 1. Wiało i kropiło, więc poszliśmy na krótką wycieczkę do wodospadu – 9km - mapa

Dzień 2. Wiało ale było słonecznie – poszliśmy na fenomenalny trekking do jeziora pod Cerro Torre, dzieci pobiły rekord odległości - 23.5 km - mapa

Dzień 3. Mix słońca i zachmurzenia – Grześ poszedł solo na szczyt Loma del Pliegue Tumbado – 22 km. Ja i dzieci odpoczywaliśmy i ... kąpaliśmy się w rzece lodowcowej - mapa

Dzień 4. Mix zachmurzenia i deszczu – zrobiliśmy 3/4 trekkingu do Fitz Roy'a (deszcz pokrzyżował nam plany) – 18 km - mapa

Dzień 5. Wiało i padało - więc pisaliśmy kartki pocztowe i nadrabialiśmy szkolne zaległości Neli 

Mapę północnej części parku Los Glaciares nabyliśmy już w El Calafate żeby zaplanować nasze wycieczki, ale wybrane przez nas trasy były bardzo dobrze oznaczone, nie sposób było się zgubić. Przy starcie szlaków stacjonował pracownik parku, który udzielał wszelkich rad i wskazówek, mówił gdzie jest woda oraz uprzejmie pouczał o zachowaniu w parku, niepaleniu, zbieraniu własnych śmieci etc. Na początku szlaku były też schematyczne mapki, a co kilometr tabliczka informująca ile mamy już za sobą, a ile kilometrów zostało do końca. Przy każdym rozgałęzieniu szlaku, również była tabliczka z informacją dokąd prowadzą – dzieci czuły się dobrze poinformowane ;). Woda ze strumieni była czysta i pyszna więc wystarczyło mieć jakąś butelkę i uzupełniać na bieżąco. Trzeba było mieć sporo rzeczy na "w razie czego" oraz prowiant, bo pogoda zmienna a odległości spore (prognoza na yr.no jak zwykle nam się sprawdziła co do godziny).

W lato, popularne trasy w masywie Fitz Roy'a są jak najbardziej dostępne dla rodzin z dziećmi, a jednocześnie widoki i atmosfera są naprawdę powalające. Legendarne szczyty, o których do tej pory czytaliśmy i które oglądaliśmy na zdjęciach w magazynach wspinaczkowych, były widoczne z naszego balkonu w miasteczku, a ze szlaków mogliśmy podziwiać je w całej okazałości (no może trochę spowite chmurami...). Nasze szlaki zaczynały się z samego miasteczka, ale można też podjechać samochodem, stopem lub taksówką do innych okolicznych tras. W całym parku Los Glaciares jest wiele możliwości wyjścia w góry na kilka dni, spania na biwakach (na dziko jest zakaz) i odcięcia się od jakiejkolwiek cywilizacji. W głębi parku wiele tras prowadzi prowadzi przez lodowce i nie jest tak skrupulatnie oznaczona jak te popularne.

Dla nas, wielodniowy trekking w Patagonii to na razie marzenie nieosiągalne, bo sami nie jesteśmy w stanie we dwójkę unieść namiotów, termarestów, śpiworów, rzeczy i jedzenia dla 5 osób... ale może za kilka lat wrócimy? Patagonia to na razie jedno z niewielu miejsc na świecie, do którego zdecydowanie chcielibyśmy wrócić. Mówię ma się rozumieć za siebie i Grzesia, bo dzieci mimo wszystko chyba wolałyby pewnie wracać na plażę ;). Może następnym razem Torres del Paine po stronie chilijskiej ;)? Oby tak.

Co do dzieci – to jak zwykle do przejścia każdego kolejnego kilometra pod górę potrzebny był im jakiś cel, na razie nie zużył się cel w postaci lodowca czy śniegu, co skwapliwie wykorzystywaliśmy. Oczywiście mniejsze i leniwe istoty jak nasza Iga – trzeba było trochę nosić. Ale w ten sposób przeszedłszy 24 km z czego przynajmniej 15 km z 3.5 letnią Igą na plecach Grześ miał wrażenie jakby przeszedł 30 km i wszyscy byli szczęśliwi oraz przyjemnie zmęczeni.

Nasza rodzinka w drodze do jeziorka pod Cerro Torre

 

Z El Calafate przyjechaliśmy autobusem podziwiając patagońskie krajobrazy. Góry z oddali - widać że chmury ciągną do nich jak magnes.



Zwiedzamy wodospad i okolice El Chalten - cierpliwie czekając "w bazie" na okno pogodowe ;).




Trekking pod Cerro Torre z widokami na cały masyw Fitz Roy'a.


















 
 

Ta sama laguna z Loma del Pliegue Tumbado (kolejny dzień) - niestety pochmurno więc nie widać ani Cerro Torre ani Fitz Roy'a.


Trekking pod Fitz Roy'a - pochmurno i deszczowo.

 




 

 Miasteczko El Chalten


 

Rzeka lodowcowa... w której pewnego słonecznego dnia kąpały się nasze dzieci. Pierwszego dnia poziom wody był bardzo niski, po jednym pochmurnym i deszczowym dniu, rzeka zmieniła się nie do poznania!

 


Plac zabaw z widokiem na masyw Fitz Roy'a.
  


 Partyjka szachów w wegetariańskiej kafejce - nareszcie jakieś warzywa!


 Chwila siostrzano-braterskiej komitywy

 

Sławetny patagoński wiatr - uwaga na audio!



Podobało nam się bbbbaaaaarrrrdddzzzoooo!
Na pewno będziemy chcieli kiedyś zobaczyć chilijską stronę południowej Patagonii, czyli Torres del Paine, bo są podobno przepiękne.

2 komentarze :

  1. Jeju, jak tam pięknie! Zatęskniłam do Argentyny bardzo, bardzo! Do Patagoni musimy się koniecznie niebawem wybrać...

    Brawa dla najmłodszych piechurów!

    Pozdrowienia
    Domi

    OdpowiedzUsuń
  2. Musicie kupić dla całej rodziny buty na stronie https://butymodne.pl/trekkingowe-meskie-c55207.html jeśli interesują Was takie podróże. Myślę, że jak najbardziej powinniście sprawdzić sobie, co i jak i zaopatrzyć się w te wszystkie potrzebne sprzęty i rzeczy.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...