A jak już znaleźliśmy kawałeczek parku w tym chaosie - to nawet wózkiem nie dało się do niego wjechać :(.
Z naszej podskalnej willi w Partannie, można było piechotką dojść do Mondello, czyli lokalnego kurortu. Do tajskich plaż mu daleko, ale w zimowe popołudnie można z przyjemnością przespacerować się deptakiem, zjeść pizzę lub rybę i zbudować na plaży zamek. Na dzień restowy idealne, ale w sezonie musi tu być niezły sajgon.Widoczek na Mondello.
Włoskie amore na plaży.
I już bardziej przyziemne zabawy z dziatwą. Ile radości może dać Nelce kupa piachu! Biegałyśmy wzdłuż morza, zbudowałyśmy zamek, szukałyśmy muszelek, ona się tarzała, ja patrzyłam. Piasek w różnych zakamarkach garderoby znajdujemy do dziś.

Nela to taki mały Tarzan (widać, że lub się tarzać)
OdpowiedzUsuń