Turyści ze wszystkich kontynentów
przyjeżdżają do Kostaryki z nadzieją zobaczenia egzotycznych
zwierząt w nich naturalnym środowisku, między innymi leniwców. A wypatrzeć leniwca w koronie drzewa niełatwo. Bowiem, jak sama nazwa sugeruje, leniwiec ruchliwością nie grzeszy. Spędza żywot wisząc
całymi dniami do góry nogami na wysokim drzewie. Podje trochę liści, podrzemie, poruszy palcem, znowu pośpi. Do toalety w poważnej
sprawie udaje się leniwiec raz w tygodniu i właśnie wtedy jest
najbardziej narażony na atak drapieżnika. Dlaczego musi złazić na ziemię i nie może tej
swojej kupy zrobić z drzewa, nie wiadomo. Szczęśliwcom udaje się dostrzec zarys tego futrzaka gdzieś wysoko w koronach drzew
lub, co bardziej prawdopodobne, zobaczyć jego słodkie oblicze w
lornetce wynajętego za ciężkie pieniądze przewodnika. Jakie było
więc nasze zdziwienie, i jaka radość, gdy po przyjeździe do Santa
Elena okazało się, że najprawdziwszy leniwiec posila się właśnie
na niskim, zakurzonym drzewie, za które nikt nie dałby złamanego
gorsza, tuż przed naszym hostelem Cabinas del Pueblo! Sam hostel bardzo polecamy, tani, czysty i przyjemny, a właściciel - Freddy, gościnny, zawsze uśmiechnięty i pomocny.
Hostelowy leniwiec nr 1.
Hostelowy leniwiec nr 2.
Hostelowy leniwiec nr 3.
mały update: tata przypomniał mamie, że jednak zażywał w jej towarzystwie kąpieli na tych źródłach pod Arenalem. dobrze, że mamy teraz tego bloga, to nie będzie wątpliwości w przyszłości, hi hi.
OdpowiedzUsuńale fajny hostel... i leniwce też fajne m
OdpowiedzUsuń