Choć wulkan Arenal nie jest już
aktywny, w jego okolicy występują źródła termalne. Ponoć
lecznicze. Więc jeśli komuś mimo tropikalnych temperatur nadaj jest zimno jak na przykład nam po angielskiej zimie, może zanurzyć się w wodzie o piekielnej temperaturze 67 stopni Celsjusza i to z widokiem na wulkan. Lokalne spa na szczęście oferują również kąpiele w niższych temperaturach, a najlepiej zaliczyć je po południu, gdy słońce
nie praży już tak bardzo. Nam udało się psim swędem znaleźć
spa dla kostarykańskich rodzin Termales Los Laureles, a nie klub dla bogatych białasów, których jest sporo blisko miasteczka, więc
byliśmy z siebie bardzo zadowoleni. Mogliśmy się wygrzać za wszystkie czasy i podejrzeć jak Ticos
spędzają czas.
Każda rodzina zajmowała swoją wiatkę
gdzie można rozpalić grilla, popijać piwo, karmić dzieci i odpoczywać.
Do dyspozycji kąpiących było kilka basenów - od zimnych do ukropu, więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Ma się rozumieć mały Olaflinek w
swoich granatowych kąpielówkach robił furorę. Bialutki, gładziutki i słodziutki niczym beza. A ja dawno się tak nie
nagadałam po hiszpańsku gdy z każdym musiałam zaliczyć rozmowę: “a
ile ma?", "a jak się nazywa?”, "que cosa tan preciosa!" "que lindo!"
Nelunia też bardzo dobrze się bawiła,
szczególnie że zakumplowała się z dwiema kostarykańskimi
dziewczynkami.
Impreza kąpielowa trwała również po zmroku, który zapada w Kostaryce bardzo wcześnie - o 19 jest już kompletnie czarno. Drugą strona tego medalu jest oczywiście świt w środku nocy, co nie sprzyjało przystosowywaniu się dzieci do nowego czasu.
Pierwszej nocy wstały o 24, drugiej o
3:30 a kolejnej już o 5:30 co stało się normą do końca pobytu w Kostaryce.
Noc nocą ale "Sceny miłosne zabronione".
Przyjemne takie źródła.
OdpowiedzUsuńjak rodzice byli prz Arenal, to jeszcze pluł lawą, ale za to w źródłach się nie kąpali
OdpowiedzUsuńTo tylko potwierdza ze nie mozna miec wszystkiego :->
OdpowiedzUsuńchoinka, mama zapomniała, że się kąpali jednak :)
OdpowiedzUsuńzapominalska mama :)
OdpowiedzUsuń