Choć kawa pochodzi z Etiopii, w Ameryce
Centralnej zadomowiła się na dobre, a szczególnie przyjemnie jej
się rośnie w rejonach górskich: Monteverde w Kostaryce i Boquete w
Panamie. W obu miejscowościach można zwiedzić plantacje kawy, a
nawet uprażyć sobie własny kubek arabiki.
Monteverde Coffee Tour okazała się nie być tym czego się spodziewaliśmy, w sensie 100% pozytywnym. Nastawiliśmy się na zwiedzanie czegoś w rodzaju "fabryki" kawy, a spędziliśmy przedpołudnie na malutkiej kawowej farmie w towarzystwie uroczego plantatora i jego córki, bez żadnych innych turystów. Joyce i jej tata opowiedzieli nam dokładnie o uprawie kawy, procesie zbierania, suszenia, łuskania i prażenia ziaren. Wszystkiego można było dotknąć, o wszystko zapytać, nie było żadnego "musimy się spieszyć bo po piętach już depcze nam kolejna grupa". Pod nogami plątała się tylko czarna sunia Sombra, z którą oczywiście Nela była zaprzyjaźniona już po kilku minutach znajomości. Na koniec wizyty usiedliśmy wszyscy razem na werandzie małego domku i wypiliśmy kawę zaparzoną przez naszego gospodarza z ziaren arabiki suszonych w kostarykańskim słońcu, zagryzając bananowym ciastem i gawędząc o życiu. Takie chwile mogłyby trwać wiecznie!
Kiełki i sadzonki kawowca.
Niedojrzałe owoce jeszcze na krzaku.
Trawestując znane w Polsce powiedzenie: kawa pita z umiarem nie szkodzi nawet w największych ilościach.
OdpowiedzUsuń