czwartek, 30 lipca 2009

Charlie co się spieszył na świat

Spotkałyśmy się dziś w Greenwich Park z moja znajomą z pracy Sam, i jej synkiem Charlie'm. Po drodze obie solidnie zmokłysmy, ale koniec końców mieszkamy w Anglii i deszcz w lipcu nie powinien nas zaskakiwać jak zima drogowców w grudniu. W tym tygodniu Charlie skończy roczek (życzymy oczywiście happy birthday!) ale tak naprawde powinien mieć dopiero 9 miesięcy. Chociaż w brzuchu u mamy było ciepło, bezpiecznie i wygodnie, Charlie tak się nie mógł doczekać przyjścia na ten świat, że postanowił się urodzić w 23. tygodniu ciąży. Sam i lekarze zupełnie nie podzielali jego nadgorliwości, dwoili się i troili żeby namówić go, aby poczekał. Wytrzymał jeszcze tylko 3 tygodnie, więc jak już się pojawił po naszej stronie brzucha, to nie umiał ani sam oddychać ani jeść i spędził 4 miesiące w szpitalu. Ale był bardzo dzielny, przetrwał te wszystkie maszyny, igły i rurki i teraz jest uroczym, uśmiechniętym, okrąglutkim chłopczykiem. Nela wpatrywała się w Charliego z dużą sympatią kiedy zatrzymałysmy się w parkowej kawiarni żeby zjeść ciasto marchewkowe.

Zanim urodził się Charlie, Sam przebiegła maraton w mniej niż 4 godziny!


Charlie zagląda do wózka Nelki... ale ona już śpi.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...