Charakteryztyczna zabudowa starówki w Tozeur.
Stacja benzynowa.
Kafejka na dachu sklepu z dywanami to miejsce gdzie człowiek z przyjemnością przepłaca za kawę. Nela smarowała tatkę Piz Buinem, który w Tunezji traktowała jak deser i gdy tylko go dopadła, natychmiast zliwywała prosto z butelki.
Niestety większość restauracji otwiera się dopiero wieczorem, więc w ciągu dnia człowiek skazany jest na kolejną bułkę z tuńczykiem lub kurczakiem z rożna.
Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, szczególnie gdy buduje się atrakcje turystyczne takie jak tzw. Skałki Belwederskie.
Palmiarnię zwiedzaliśmy piechotą, ale wielu turystów wybiera bryczkę. Oglądanie roślinności z głównej drog zupełnie nas nie usatysfakcjonowało, więc zapuściliśmy się w kilka bocznych ścieżek. Tym sposobem niechcący weszliśmy na czyjeś podwórko, którego broniła zgraja psów, na szczęście dość wychudzonych... ale mając za broń jedynie suchą palmową gałąź trochę strachu się najedliśmy.
Samego jeziora nie znaleźliśmy, ale dotarliśmy na urokliwe słone pustkowie.
Jezioro najlepiej zwiedza się z przecinającej je drogi. My poprosiliśmy kierowcę busika, żeby na chwilkę zatrzymał się na zdjęcie.
Wszyscy pasażerowie mieli niezły ubaw kiedy biegnący w stronę jeziora Grześ zapadł się po kostki w słone błoto.
Ineczek przecudnie wygląda w tej swojej czapeczce!
OdpowiedzUsuńhaha, kupiliśmy ja kiedyś dla żartu na imprezę przebieraną w klimacie hawajskim... ale jakos tak została ;>
OdpowiedzUsuń