Perwersyjnie najciekawszą częścią Belfastu są jego zachodnie dzielnice - Falls i Shankill, gdzie przez ponad 30 lat biło serce konfliktu protestantów i katolików zwanego The Troubles i gdzie do tej pory manifestacja przynależności do jednych lub drugich bije w oczy na każdym kroku. Od bolesnej i krwawej przeszłości nie da się tam uwolnić. W katolickiej dzielnicy Falls z wymalowanych na fasadach domów licznych "murali" patrzą na nas zmarli bohaterowie strajków głodowych oraz niewinne, postrzelone gumowymi kulami katolickie dzieci z podwórka. Mimo ciągłego rozdrapywania ran i wsparcia dla IRA, mieszkańcy Falls witali nas miło i pytali czy zdjęcia robimy do jakiejś gazety, bo chcą aby świat pamiętał o ich walce o "wolność". Podchmielona babcia, która pokazała nam jedno z ukrytych w bocznej uliczce malowideł najpierw wycałowała Grzesia (starsze panie zawsze miały do niego słabość... bez względu na narodowość), a potem wcisnęła nam na odchodnym 5 funtów na czekoladki dla Neli...
Demonstracja na rzecz zakazu używania gumowych kul przez wojska brytyjskie - The Falls.
Murale polityczne w Falls nie pozwalają zabliźnić się ranom i ciągle przypominają o ofiarach walki o przyłączenie Irlandii Północnej do Republiki.
Z murala na siedzibie Sinn Feinn uśmiecha się Bobby Sands, lider IRA i przywódca strajku głodowego na rzecz uznania więźniów politycznych w więzieniu Maze w 1981 r.
Beechmount Avenue w Falls została przemianowana na "RPG Avenue" (Rocket Propelled Granade Avenue), gdyż właśnie stąd IRA przeprowadzała ataki rakietowe na protestantów.
Choć większość murali nawiązuje do historii irlandzkich katolików, wiele demonstruje solidarność z innymi grupami, które walczą o swoją niepodległość, np. z Baskami i Palestyńczykami. Eksplorują również tematy nierówności społecznych, wyzysku i więźniów politycznych.
Pod koniec lat 60-tych, w obawie przed wybuchem wojny domowej między katolikami a protestantami wzniesiono wysoki na kilka metrów mur o marketingowej nazwie "Peace Wall", oddzielający zwaśnione dzielnice Falls i Shankill. Widok muru, zasieków i drutu kolczastego przypomniał nam smutny widok murów okalających osiedla Palestyńskie na Terytoriach Okupowanych...
W protestanckim Shankill jest bardziej brytyjsko niż w Wielkiej Brytanii i trudno uwolnić się od widoku brytyjskich flag - które demonstracyjnie powiewają dosłownie wszędzie, na ulicach, na latarniach, na sklepach i domach prywatnych. Tematem tutejszych murali są brytyjscy bohaterowie zaciskający wielką czerwoną pięść. Tubylcy byli tu mniej skłonni do bratania i łażąc po okolicy nie czuliśmy się tak komfortowo jak w Falls, a już na pewno nikt nie chciał dawać nam pieniędzy.
Biznes można robić na wszystkim - przy siedzibie partii Sinn Fein jest sklep z pamiątkami, a za 8 GBP można zostać oprowadzonym przez specjalnego przewodnika po dzielnicach Falls i Shankill. Popularnym sposobem zwiedzania obu dzielnic jest też przejazd czarną taksówką, ale my zdecydowanie polecamy spacer (mapę murali można pobrać z informacji turystycznej w centrum).
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz