Poranki w namiocie są chyba jednymi z naszych ulubionych chwil, naturalnie jeśli zaczynają się o cywilizowanej 8, a nie o 6 rano jak to nam się zdarzało w Irlandii. W ogólnym rozrachunku Nela ma taką fajną cechę, że w nocy lubi spać, wstaje późno (tzn. ok 8) i zdarzało jej się położyć o 8:30 wieczorem i wydać pierwsze dźwięki następnego dnia w południe. Tak, tak, dobrze liczycie: 15.5 godziny snu! Ale niestety, kiedy my marzymy o wakacyjnym wylegiwaniu w namiocie, ona wstaje razem z kurami i zaczyna po nas łazić. Natychmiast też osiąga swój ulubiony stan czyli "golaska" i po wysadzeniu na pobliską trawkę domaga się zabawy w Grzesiowym śpiworze. Biedny tata zostaje więc wyeksmitowany, a goła Nela (staramy się odziać w majtki...), wczołguje się do śpiwora XL 750 gram puchu, zakopuje po uszy i zachwycona ani myśli wychodzić.
A następny namiot będzie czarny, żeby rano było ciemno i sprzyjało długiemu spaniu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
A dlaczego namiot będzie czarny? m
OdpowiedzUsuńNo zeby ciemno bylo i zeby dziecie spalo!
OdpowiedzUsuńi żeby można było się poczuć jak w prawdziwej saunie w środku, tak? :)
OdpowiedzUsuńna szczęście u nas na wyspach słońce jest zawsze dobrze zabezpieczone warstwą chmur, więc sauna nie grozi :)
OdpowiedzUsuńnie zauważyłam ostatniego zdania :) a swoją drogą rewelacyjne zdjęcia Nelki m
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy!
OdpowiedzUsuń