czwartek, 29 października 2009

Jak to Nela start przespała

Na chicagowskie lotnisko O'Hare zawiózł nas bladym świtem miły pan somalijczyk, który uciekł przed tamtejszą wojną do Ameryki. Był absolwentem literatury arabskiej, podróżował po bliskim wschodzie i europie, interesował się polityką więc bardzo ciekawie nam się rozmawiało. Tym bardziej, że lubił dzieci i w wieku 32 lat dorobił się już 4-ki potomstwa... do czego bardzo nas zachęcał ;).

Obsługa lotniska nie była tak pomocna jak na naszym Heathrow, ale jakoś przebrnęłyśmy ze wszystkimi tobołami (trochę dobytku nam w USA przybyło, hehe). Bawiąc się na kocyku przed wejsciem do samolotu poznałyśmy pana jogina, który opowiadał nam jak to wychował 9-kę swojego rodzeństwa, bo rodzice pracowali w fabrykach na 2 zmiany. Jak ja lubię podróżówać :).

Lot miałyśmy bardzo dobry, kapitan tak sprawnie kierował maszyną, że Nela przespała start! Podczas lotu kilkoro dzieci z 'sąsiedztwa' przychodziło do nas w odwiedziny i razem zabawialiśmy Nelkę piosenkami. Towarzystwo tak się u nas zadomowiło, że jak wyczerpały się piosenki to bawiliśmy się w "a ile jest 7 minus 5" i tym podobne, czułam się jak samolotowa przedszkolanka.

W Londynie Grześ powitał nas pięknym bukietem róż :). Specjalnie przez tydzień się nie golił (Buczek preferuje tatę z kilkudniowym zarostem i bywało, że płakała jak się ogolił:>) i Nela od razu go poznała. Za to Grześ nie mógł uwierzyć jak córeczka się zmieniła i wydoroślała. A jeszcze na parkingu spotkaliśmy znajomych z samolotu, którzy chwalili Nelkę za wzorowe zachowanie podczas długiego i męczącego lotu.

Pan jogin zobawiał Nelkę podczas gdy mama sprzątała po śniadaniu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...