Nela rozsmakowała się ostatnio w mówieniu po angielsku. Siedząc przy stole nagle pokazuje na ścianę i mówi z przejęciem "white!" albo dotyka swojej nogi i oznajmia "leg"! Jej ulubionym pytaniem jest teraz "A jak X nazywa się po angielsku?" To niesamowite jak dużo mogą dać dwa dni tygodniowo w anglojęzycznym przedszkolu chłonnemu umysłowi naszej prawie 3 latki. Przez początkowe tygodnie gadatliwa Nela była sfrustrowana, że niewiele rozumie, a panie i dzieci zupełnie nie pojmują co do nich mówi... po polsku. Co oczywiście nie przeszkadzało (i nadal nie przeszkadza) jej w nawijaniu do nich po polsku od rana do wieczora :). Bariera językowa była głównym powodem oporu w rozstawaniu się z rodzicami. Po 3 miesiącach chodzi do przedszkola bardzo chętnie (odpukać!!!) i nie tylko rozumie proste polecenia i pytania w rodzaju "Are you hungry?", "Please wash your hands" etc, ale wie jak po angielsku nazywają się podstawowe kolory, części ciała, niektóre zwierzęta, zabawki i nie z tego ni z owego powtarza całe krótkie zdania z książeczek np. "monkey swinging in the trees". Coraz lepiej wyłapuje poszczególne słowa, gdy słuchamy lub oglądamy coś po angielsku i natychmiast się dopytuje o szczegóły i znaczenie. Cieszy to szczególnie naszych anglojęzycznych znajomych, którzy jak na razie nie mieli szansy na dłuższą rozmowę z Nelą.
Po polsku też nie brakuje jej językowej kreatywności. Bezsprzecznie naszym ulubionym słowem wymyślonym już jakiś czas temu przez Nelkę jest "jutrek" czyli uniwersalna nazwa dnia tygodnia, wypadającego jutro.
Zima w Londynie!
Nela, Emma i Tomek po polsko-angielsko-hiszpańsku zrobiliśmy bałwana. A leniuszki w składzie ja, Grześ, Olaf i Barbara kibicowali z ciepłej kuchni ;). 3 letnia Emma często pełni funkcję tłumaczki z hiszpańskiego na polski, gdy jej mama, Barbara, chce coś powiedzieć do Neli. I odwrotnie, gdy Barbara chce się dowiedzieć co mówi Nelka. Radzi sobie znakomicie.
a u nas jest np. tuendehad (two and a half - tyle lat ma w.) jest też "majmamiendaj" (my mummy and i), wymawiane ciągiem :). liubimaja sabaka (to wiecie), no i najlepsze: jak ktoś mówi, że jest maładziec (zuch po rosyjsku), to w. pyta, a czemu nie staradziec?
OdpowiedzUsuńNiezły bałwan!
OdpowiedzUsuń