sobota, 18 lutego 2012

Sycylia - Wspinanie z dzieciarnią

Głównym celem naszego wyjazdu na Sycylię było ma się rozumieć wspinanie. Mimo szczerych chęci szybko okazało się, że przy kiepskiej pogodzie ("tylko zimno i pada, zimno i pada na to miejsce na południu Europy"), wyzwaniach transportowych i dwójce dzieci musimy solidnie zmodyfikować nasze plany i oczekiwania. Wspinaliśmy się przede wszystkim w najbliższym rejonie, do którego mogliśmy dojść piechotą - Bauso Rosso, co wiązało się z dość długim podejściem oraz solidnym przewieszeniem na rozgrzewkę. I chociaż Dzidek i Grześ wspaniałomyślnie wieszali mi wędki, Agata podpowiadała patenty i cierpliwie asekurowała, a sama ściana była piękna i obfitująca w nacieki oraz kaloryfery, to Bauso Rosso wymarzonym rejonem na rozwspinanie po ciąży i rodzinne wyjazdy wspinaczkowe ... nie jest.

Pozostałe bliskie rejony odwiedziliśmy pobieżnie. W sektorze Valdesi przeważały łatwe drogi, nie było gdzie schronić się przed deszczem a pod skałami zalegało sporo szkła, więc jeden dzień nam wystarczył na nasycenie się. Natomiast nieświadomi w co się ładujemy optymistycznie zaatakowaliśmy sektor Lo Schiavo sami z dwojgiem dzieci po wyjeździe Agaty i Dzidka. Odrzuciło nas już samo podejście, slalom między prostytutkami, śmieciami i krzaczyskami... zarządziliśmy odwrót na plażę.

Oczywiście, czasem nachodziły nas chwile zwątpienia po co tyle zachodu, tarabanienia się w zimnie ze sprzętem i dwojgiem dzieci dla dwóch, trzech przystawek dziennie (bo tyle realistycznie byliśmy w stanie robić). Ale w końcu nagle wychodziło słońce, dzieci grzecznie bawiły się pod skałami, a my mogliśmy znów razem się powspinać :). I dla tych momentów było warto.

Bauso Rosso w całej okazałości - zaznaczam, że zdjęcia robione były w oknach pogodowych :).

Wspinanie na Bauso Rosso - z widokiem na Mondello i Palermo od wschodu...

... i miasto duchów od zachodu.

Podejście pod skały z naszej willi (położonej w Partannie) zajmowało między 45 minut a 1.5 godziny w zależności od stopnia kooperacji potomstwa. A trzeba było naprawdę solidnie się naprzebierać nogami. Pierwszy raz Nela szła całkiem chętnie, choć droga pięła się stromo pod górę, a ostatnia partia podejścia wiodła błotnistymi ścieżkami i kamieniami. Potem już było coraz trudniej. Nadal większość czasu podchodziła sama "na nóżkach", ale tata lub wujek Dzidek nosili ją czasem "na barana" dla przyspieszenia całej procedury. A ile to się trzeba było nagadać i nawymyślać, że niby idziemy nie ścieżką, tylko górskim lodowcem, albo puszystym dywanem, albo węglem wydobytym przez kreskówkowego krecika. Za każdym podejściem kolekcjonowaliśmy różne rodzaje traw, albo inne badyle, które zamieniały się w pokazującą drogę "trąbę" lub galopującego konia. Czego by nie mówić, takie podejście dla niespełna 3 letniej miastowej dziewczyny to nie lada wyczyn i byliśmy z niej naprawdę dumni.

Natomiast nasz 2.5 miesięczny Olaflinek komfortowo odbywał podróż w chuście u mamy lub taty. Co wiązało się z noszeniem go jeszcze pod skałami, bo przekładanie z reguły kończy się u niego obudzeniem i marudzeniem. Szczególnie, że przez większość czasu było naprawdę zimno (długi rękaw, polar, windstopper + puchówka...) co Olafowi zupełnie się nie podobało. Nanosiliśmy się go więc za wszystkie czasy. No to wyruszamy... Bauso Rosso w oddali.

A pod skałami?

Nela pomagała asekurować.

Bawiła się piaskiem, patykami, kamieniami, ziemią i odgrywała nimi różne scenki - czyli to co zawsze robi w plenerze.

Wspinała się razem z Peppą.

Bujała się na huśtawce.

Konsumowała przyniesione w termosie przez tragarzy włoskie przysmaki - makaron, ravioli lub tortellini. Oczywiście bawiła się też z ciocią Agatą.

A Olaf?

Spał.

Jadł.

Wdzięczył się.

Rozglądał po okolicy.

Bawił karuzelką z ekspresów...

I nawet wybierał z tatą drogi!

A na koniec kilka fotek wspinających się staruchów - Agaty, Dzidka i Grzesia.

5 komentarzy :

  1. Odpowiedzi
    1. Powiedzmy sobie Seniore Simone Italiano chciał wybudować sobie dom na wzgórzu z widokiem na morze i Palermo. Żeby przyspieszyć proces dał w łapę Seniore Marco w administracji. Budowa ruszyła. Ale potem Seniore Marco wyrzucili bo zmieniła się ekipa rządząca i wszystko diabli wzięli. I takich samowolkowych pustostanów stoi cała góra. Takie przynajmniej chodzą ploty.

      Usuń
  2. Słabo nie było...
    s

    OdpowiedzUsuń
  3. W czym (to czerwone) nosicie młodsze dziecko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, dawno nie zaglądaliśmy... nosiliśmy w chuście a pod skalami spał w takiej "torbie" od wózka phil & Teds http://philandteds.com/uk/Products/Adapt/Rest-Relax/cocoon#.U8bIcnbjqeU

      Daj znać czy jeszcze jakieś info trzeba.

      pozdr.
      ada

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...