poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Armenia - Z Tatą w Tatev

Ile czasu może zabrać przejechanie 39 km z Goris do Monastyru Tatev? Google mówi, że 31 minut... ale niestety myli się.

Nawierzchnia asfaltowa skończyła się zaraz za Goris, a potem więcej było dziur, kamieni, piachu i wertep niż drogi właściwej. A droga jak to w Armenii, raz z góry raz pod górę i to stromą. Lepiej oczywiście poruszać się wolno niż stać w miejscu, ale w pewnym momencie okazało się, że droga jest remontowana i trzeba poczekać aż koparka i spychacz uprzątną wielką górę kamieni. Po takich przebojach nasz konwój złożony z Vołgi i Łady dotarł na miejsce po 2.5 godzinach! Dzieci miały więc czas się wyspać i zadowolone ruszyły na zwiedzanie monastyru.

Malowniczo położone miasteczko Goris.

Koparka i spychacz w akcji.

Prowizoryczna huśtawka - kreatywność rodziców na wyjeździe nie zna granic.

I prowizoryczna piaskownica.

Podczas postoju można też poćwiczyć nowe słownictwo - "nie ma" w wykonaniu Michałka.

Pierwszym obiektem, który dzieci chciały zwiedzać w klasztorze Tatev nie były nawy czy ołtarze ale koryto z lodowatą wodą. Nelka była całkowicie mokra (klasztor zwiedzała potem topless), ale zachwycona.

Klasztor Tatev powstał już w 9 wieku.

Zimna woda nie przeszkadzała Neli podczas babrania się w świętej wodzie klasztornej, ale już kąpiel w źródłach mineralnych w połowie drogi powrotnej nie była tym co tygrysy lubią najbardziej. Michałek wprost przeciwnie, świetnie czuł się w roli morsa - może ma to po Babci?

Przed naszym hotelikiem rosły czerwone porzeczki, które bardzo zasmakowały wymęczonej zwiedzaniem dziatwie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...