W Ormiańskiej Szwajcarii, czyli okolicy Dilijan, wdychaliśmy chłodniejsze, górskie powietrze, wędrowaliśmy przez las i zwiedziliśmy dla odmiany 2 monastyry w tym jeden w budowie. A co najważniejsze, dołączyły do nas Agata i Ilonka więc od tej pory podróżowaliśmy już w pełnym składzie.
"Centrum" Dilijan
Na podwórku naszego B&B Michaś robił "scenę"...
...a Nelka go parodiowała, słowem niezłe kino.
Wreszcie wędrowaliśmy a nie kisiliśmy się w marszrutkach czy taksówkach.
"Do monastyru tam" ale Bastuszka jak wiadomo woli na azymut :>.
Monastyr Goshavank pochodzący z 12 wieku.
Na azymut może nie jest lepiej, ale na pewno fajniej.
OdpowiedzUsuń