środa, 10 marca 2010

Albarracin - Bouldering

Bouldering na przełomie lutego i marca, to zdecydowanie sport dla ludzi, którym nie przeszkadzają kalesony pod spodniami wspinaczkowymi i ból drętwiejących z zimna rąk. Ale jak się nie jest obywatelem 'Ciżmą', specjalizującym się w kupowaniu dużej ilości biletów na samolot i nie przyjeżdżaniu, to nie ma, że boli i by się jednak wolało na plażę - jechać trzeba skoro się człek zadeklarował.

Więc kogóż to przywiało do tego Albarracin w środku zimy?

Anię, która bardzo dużo się śmieje i jeszcze więcej mówi, a zapału do wspinu ma jak rzadko kto

Marcina, a.k.a "Franka", który wg. wyżej przedstawionej Dr. Przedlackiej ma na przedramionach mięśnie nie przewidziane w podręczniku do anatomii

Maćka a.k.a "wujka", co ma 100 dni urlopu i niedługo jedzie do Wenecji w podróż poślubną

Oraz, to się rozumie samo przez się, naszą trójkę

Pogoda... jak już opowiadałam wymarzona nie była, ale jak się już trochę rozgrzało to dało się wytrzymać. Padało niestety więcej niż przeciętnie (i to nie tylko deszcz, ale o tym w następnym odcinku) więc mieliśmy dwa dodatkowe dni 'restowe'.

Sama skała? Przepiękna, ostra, różnorodna, pomarańczoro-czerwona. Baldziki takie kształtne jakby je ktoś do tego wspinania specjalnie wyciosał, a dookoła cudny, pachnący sosnowy las. "Cyfry" padały na prawo i lewo, tu 8A, tu 7C, jakieś niespodziankowe 7B+ Nelkowemu tatce się trafiło, no a niektórzy cieszyli się nawet z 6A+.

Nela też była w swoim żywiole - z przejęciem eksplorowała skład ściółki leśnej, kopała w piachu, bawiła się igliwiem i szyszkami oraz jadła ziemię. Czyli miała wszystko co dziecku do szczęścia potrzebne. Do Albarracin wrócimy na pewno, ale w jakimś cieplejszym miesiącu ;>, nawet kosztem tarcia.

Okolica

Skała

W drodze na bouldery

Nasza córka outdoorowa, przez tygodzień grzebała w ściółce, jadła ziemię i obgryzała patyki...

... obserwowała jak się wspinamy

... i też próbowała swoich sił na boulderach

Tata pokazał jej fajny przewieszony problem, ale Nelka znowu miała czapkę na oczach i nie widziała gdzie ma zadawać

Przy takiej intensywności wspinania, skóra na palcach jest dla wspinacza na wagę złota i dbać o nią trza, więc zmywa się tylko w suchych rękawiczkach ;> (Franek kazał)

A jak się nie dba, albo skacze do ostrych klamek, to takie przykrości człowieka spotykają


A jeśli ktoś już zupełni nasycił się boulerowaniem w Albarracin, może odwiedzić Santa Gadea w północnej Hiszpanii.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...