A wszystko zaczęło się niewinnie pewnego wieczoru po powrocie z Albarracin.
Nelka siedziała sobie zadowolona w wannie i bawiła książeczką od Cioci Doroty z Nowej Zelandi...
A z wanny jak wiadomo, nie da się 'wyraczkować' jak np. spod prysznica w Hiszpanii. Postanowiła więc spróbować pokonać ją 'górą'...
Ale to wcale nie jest takie proste (pomimo chwytania krawędzi paluszkami u nóg) - wanna jest śliska i wysoka!
Regał z książkami...
Skrzynia z zabawkami...
Siedzonko...
A w niedzielę rano, pierwsza "droga" - fotel. Sami zobaczcie, że to nie żaden pic na wodę fotomontaż.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz