O samym wspinaniu zbyt dużo nie mogę powiedzieć, bo moja noga nadal nie nadaje się do takich aktywności, ale z moich obserwacji wynika że: skała jest bardzo różnorodna, szara, żółta, pomarańczowa, podobnie chwyty - są krawądki, dziurki, oblaki, nacieki i kaloryfery. Dróg mnóstwo i raczej nieźle obite.
Ekipa w komplecie - Tom, Ada, Emma, Rob, Milos, Grześ i Nela, na zdjęcie nie załapała się cała armia pętających się po campie kotów-pchlarzy.
Pod koniec 4 dniowego pobytu w skałach obudziła nas powódź, ale w naszym namiocie na szczęście było sucho. Tego samego nie mogły powiedzieć sąsiadujące z nami miłe Dunki i rano w akcie desperacji ryły znalezionym kijem rowy melioracyjne odprowadzające całkiem pokaźne jeziorko z przedsionka namiotu.
Czekamy aż przestanie padać. Nela na razie nie ma ani krzty refleksu. Zupełnie do niej nie dociera, że po lecącą piłkę trzeba wyciągnąć rączki. Niemniej po odbiciu piłki główką rechocze się na całego. Pochwalę ją tylko, że choć łapanie niet to odrzucić już umie.
Emma męczy się straszliwie już przy drugiej wpince na drodze 6a, która po dokładniejszym przeanalizowaniu przewodnika okazało się być 8a :).
Milos w natarciu. Psychę ma, technikę ma, siłę ma, wytrzymałkę ma...
Nelka też powyższe ma więc jak zwykle próbowała swoich sił.
Grześ walczy i obłapia ulubione kaloryfery pomimo braku połowy paznokcia na środkowym palcu i sikającej krwi. Brrrr.
A niektórzy się lenią...
Albo śpią mimo iście madejowego kamienistego łoża.
Oprócz spania, jedzenia i wspinania, podstawowym rodzajem aktywności niektórych istot w skałach jest kopanie w piachu lub ziemi. Przy czym elementem koniecznym jest wcieranie go sobie w różne części garderoby oraz włoski. Zestaw: spodenki, koszulka, body i buciki przez 40 minut szorowania w gorącej wodzie nadaj wydzielał rdzawe błoto.
Towarzystwo skałkowe: modliszka i eks-wąż.
no nie! wy znowu na wyjeździe!
OdpowiedzUsuńNo i kto to mówi ;>, jakbyście wy właśnie nie wrócili ze stanów!!!
OdpowiedzUsuńDuża ta Nela - mówi Żabek
OdpowiedzUsuń