W niedzielę Olaf miał okazję poznać naszych przyjaciół ze Spring Chickens, czyli grupy rodziców, którą założyliśmy jeszcze za czasów ciąży z Nelą (z dziewczynami znamy się z jogi dla przyszłych mam). Oprócz spotkań nieformalnych, co roku organizujemy też imprezę świąteczną, więc cieszyliśmy się, że synek podrósł na tyle, że można go było na nią zabrać. To znaczy, osiągnął piękny wiek 9 dni :). W tym roku przybyło aż 6 sztuk rodzeństwa oryginalnych Spring Chickens więc było gwarno, tłumnie i wesoło.
Nela zawsze bardzo dba o tatkę tym bardziej, że mama jest dla niej teraz trochę przegrana... ciągle tylko karmi i usypia pewnego małego żarłoka.
Nie mogło zabraknąć prezentów od Świętego Mikołaja...
... który wie, że Nela bardzo lubi bawić się w detektywa :).
Nikt jakos nigdzie nie wspomnial o dziadku Lechu, ktory byl obecny w tych trudnych dniach w Londynie i bohatersko waczyl z grypa i niecodziennymi obowiazkami. O gotowaniu nie wspomne. No ale dosc nieistotnych uwag - najwazniejsze, ze mamy wnuka. Uwagi o braku podobienstwa do rodzicow musza byc skomentowane z innymi poczatkowymi uwagami, a mianowicie, ze Olaf nie jest narazie zbyt przystojny i ze przypomina dziadka Lecha. Taka to wdziecznosc na tym swiecie.
OdpowiedzUsuńLicze jednak, ze w przyszlosci bede mial wiecej uwazania od wnukow. I na tym postanowilem sie skoncentrowac od teraz.
Dziadek Leszek
Dziadek ma trochę racji - jak tylko znajdę chwilkę to się poprawię :)
OdpowiedzUsuń