wtorek, 1 sierpnia 2017

Bałkański Road Trip 2017

Przez ostatni rok byliśmy nadal bardzo zajęci nasza niechcąca się skończyć budową, więc na dokładne zaplanowanie wakacji nie zostawało wiele czasu ani energii. Z Warszawy wyruszyliśmy zatem z ogólnym postanowieniem jazdy na południe, a dokładniejszy plan formułował się elastycznie już po drodze, gdy zamiast wybierania kafelków i poganiania różnorakich ekip budowlanych, zabraliśmy się wreszcie za dokładniejsze studiowanie przewodnika LP Southeastern Europe. W 2.5 tygodnia udało nam się pobieżnie zobaczyć Serbię oraz Bośnię i Hercegowinę a trochę dokładniej Czarnogórę. Zasadzaliśmy się na zahaczenie o Albanię, ale tym razem nie starczyło czasu.



Trasa – strasznie daleko na te Bałkany, przejechaliśmy prawie 4000 km!

(Dojazd) Warszawa –  Czechy – Slowacja (nocleg) – Wegry –  (Serbia) Subotnica – Belgrad – Studenica – Sopoćani / Stari Ras – (Czarnogóra) Biogradska Gora – Smokovac  – Velika Plaža – Zatoka Kotor – Góry Durmitor – (Bosnia) Trebinje – Blagaj – Mostar – Sarajewo – (Dojazd) Chorwacja (nocleg) – Wegry – Slowacja – Czechy (nocleg) – Warszawa

Drogi

Bałkany są bardzo górzyste wiec jeździ się raczej powoli, bo w prawo, w lewo, zakręt za zakrętem a autostrad praktycznie nie ma (jedna w Serbii, żadnej w Czarnogórze, fragmenty w Bośni). Choć nasze dzieci z reguły bardzo dobrze znoszą jazdę samochodem, tym razem konieczne było wygrzebanie z apteczki aviomarinu. Gdy już się skończył, na miejscu nie udało nam się kupić wersji leku dla dzieci a pokrojone gorzkie tabletki trudno się łykało. Lepiej zabrać z Polski zapas łatwego w użyciu aviomarinu do ssania.

Kontynuując wątek dróg, z lekka zgrozą obserwowaliśmy jak liberalnie mieszkańcy Bałkanów podchodzą do prowadzenia samochodu pod wpływem… Obaliwszy kilka piw oraz lufek Rakiji, nie widzieli żadnych przeciwwskazań w zajęciu miejsca za kierownicą. Niemniej, kultura jazdy jest w sumie całkiem niezła i nie mieliśmy zbyt wielu nerwowych sytuacji na drodze. 




Granice

Dzięki UE zapomnieliśmy jak męczące i czasochłonne bywa przedostawanie się przez granice. W sezonie wakacyjnym, na przekraczanie granic między państwami bałkańskimi trzeba zarezerwować sporo czasu. Ale ma to swoje dobre strony - przynajmniej jeden odcinek bloga z wyjazdu powstał podczas czekania w 2.5 godzinnej kolejce na granicy Czarnogóry i Bośni ;).




Noclegi

Spaliśmy wyłącznie na campingach. bo kochamy wolność nocowania w namiocie. Ceny wahały się miedzy €19 a €7 za noc za nasza 5-tkę, samochód i namiot. Generalnie nie rezerwowaliśmy miejsc na campingach, z czego raz „pocałowaliśmy klamkę”, kilka razy zajmowaliśmy ostanie miejsce a wiele razy byliśmy sami lub mieliśmy duży wybór miejsc na rozbicie namiotu. W Serbii campingów jest bardzo mało wiec trzeba dobrze planować noclegi. Gotowaliśmy sami lub jedliśmy w restauracjach – ku uciesze dzieciarni spaghetti z sosem można dostać wszędzie ;).





Co robiliśmy?

Całe mnóstwo fajnych rzeczy. Jedliśmy lody w dużych ilościach, zwiedzaliśmy miasteczka i stare monastyry, kąpaliśmy się w górskich jeziorach, rzekach i ciepłym morzu, jedliśmy dojrzałe na słońcu soczyste owoce, spotkaliśmy pijawki, węża i żółwia, wspinaliśmy się na skały, chodziliśmy po górach i płynęliśmy rwąca rzeka. A wszystko niebawem opiszemy na blogu w kolejnych odcinkach J. Zapraszamy!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...