Od kilku dni raczkuje już do przodu, ale na razie można go porównać do początkującego kierowcy próbującego okiełznać Ferrari. A to za mocno naciśnie gaz i wpada w poślizg lub zderza się z podłogą, albo zamierza wrzucić jedynkę a wskakuje wsteczny i upatrzona zabawka oddala się zamiast przybliżać. Determinacji i pogody ducha ma na szczęście dużo, więc mimo drobnych niepowodzeń codziennie robi postępy. Dzięki nowej umiejętności nie nudzi się już tak strasznie jak ostatnimi czasy (czytaj: nie jęczy) i zdecydowanie dłużej potrafi bawić się samemu. Może też wreszcie dojść do takich zakazanych owoców jak trawa, którą nagminnie zjada w parku, czy leżących na dolnej półce stolika starych gazet.
Choć raczkowanie to ogromny krok milowy i przełom, Olaf opanował dodatkowo samodzielne siadanie i już pracuje nad kolejną umiejętnością, a mianowicie staniem. Jak zobaczyłam go próbującego podciągać się na dziecięcym foteliku, nie wierzyłam własnym oczom, ale on stękając i chwiejąc się walczył o osiągnięcie pozycji pionowej. Jak tylko złapie w swoje chwytne rączki jakąś pomagajkę, czy to mebel czy też inną osobę - natychmiast próbuje stanąć na nogach. Prawie za każdym razem dokłada nowy guz do kolekcji.
W kwestii spania, odnotowaliśmy zdecydowaną poprawę! Za radą doświadczonej mamy dwóch chłopaków - Cioci Joli, zastosowaliśmy wobec Olafa ciężki trening zasypiania i nasze życie nabrało nowych barw. Nie osiągnęliśmy jeszcze reklamowanych w książce rezultatów, ponoć gwarantowanych, ale liczymy, że to jedynie kwestia czasu. Ku naszej radości Olaf zasypia już zupełnie sam zarówno w ciągu dnia jak i wieczorem, a niektóre jego drzemki osiągają zawrotną długość 2 godzin co do tej pory było jedynie w sferze marzeń i o czym z nieukrywaną zazdrością czytaliśmy na innych blogach :). W nocy Olaf stosuje jeszcze próby szantażu wokalnego (jakimś cudem nie budzi śpiącej za cienką ścianą Nelki) ale Grześ zawsze ze stoickim spokojem przekonuje go, że kuchnia wydaje posiłki dopiero od 6:30 a w nocy to się śpi.
Kontynuując temat posiłków, Olutek zdecydowanie woli karmić się sam niż przyjmować na pokład papki podawane łyżeczką, co jest może modne i fotogeniczne (każdy nowoczesny rodzic stosuje przecież BLW), ale generuje strasznie dużo pracy, bałaganu i prania. Nie marudzimy jednak na jego przedsiębiorczość i podtykamy coraz to nowe przysmaki: brokuły, chlebek, banany czy słodkie ziemniaczki. Pieczołowicie przygotowywanymi na parze przecierami mojej roboty ostentacyjnie gardzi, łaskawie zjada czasem sławetne tubki Ella's Kitchen, za które ktoś powinien dostać Nobla.
Nelunię kocha niezmiennie ponad wszystko i najchętniej by ją zjadł od włosów zaczynając. Ciągnie tą biedną siostrę tak niemiłosiernie, że potrafi wyrwać całą garść blond pukli. Jakimś cudem nie ma jeszcze podbitego oka a Nela dzielnie woła o pomoc zamiast samej wymierzać sprawiedliwość. Natomiast gdy dzieciaki razem się kąpią, wtedy dostaje się Olafowi. Jest oblewany wodą z konewki, dobrze jeśli ciepłą... i regularnie nurkuje gdy poślizgnie się, lub "poślizgną go" podczas raczkowania w wannie. Woda w oczach, uszach, buzi i nosie zupełnie go nie rusza. Z przyjemnością chłepcze ją prosto z wanny niczym mały piesek.
z profilu nawet do Neluta trochę jest podobny.
OdpowiedzUsuń