niedziela, 26 czerwca 2011

York

Oprócz boulderingu i marznięcia, celem naszej majowej wycieczki na daleką północ było też odwiedzenie Yorku, który według naszego przewodnika jest w czołówce atrakcji turystycznych Wielkiej Brytanii i co roku odwiedza go kilka milionów turystów zostawiając w kasie miasta dobrze ponad 400 mln funtów. Może spodziewaliśmy się nie wiadomo czego, lub po Hiszpanii i Portugalii byliśmy odrobinę zmanierowani, ale York jakoś nie rzucił nas na kolana. W sumie nie ma się czego czepiać a atrakcji jest co-niemiara: od całkowicie zachowanej średniowiecznej uliczki, bram i murów po gotycką katedrę oraz interaktywne muzeum wikingów... Ale to wszystko przeplatane jest nowoczesnymi budynkami, które nie pozwalają wyobraźni teleportować się w czasie. Przyjechać naprawdę warto, ale raczej 4 godziny z Londynu, niż 24 z Singapuru czy Tokio.

York położony jest u zbiegu dwóch rzek: Foss i Ouse.

Miasta bronią stwory-potwory, gotowe zrzucić na głowę nieproszonych gości pokaźne kamienie.

The Shambles czyli Rzeźnicka, to jedna z niewielu w całości zachowanych uliczek średniowiecznych w Anglii. Fajna, ale krótka.

Można na niej kupić np. takie babeczki... ale czy one są prawdziwe?

Gotycka Katedra w York, York Minster, jest dumą i perłą miasta.

A najciekawszą częścią katedry jest Kapitularz, ozdobiony dziesiątkami, jeśli nie setkami wyrzeźbionych w kamieniu główek, z których każda jest zupełnie inna. Niektóre są całkiem normalne, niektóre pokazują języki czy dłubią w nosie, są pół-ludzie pół-potworki, nie można się napatrzeć!

Puste podesty po reformacyjnej destrukcji zajmują teraz rzeźby nowoczesne.

Lektorium (przegrodę między nawą główną a prezbiterium) ozdabiają posągi władców Angielskich, od Wilhelma Zdobywcy do Henryka VI.

Oprócz rzeźb, atrakcją katedry są również wielkie witraże, z których Okno wschodnie (obecnie w remoncie...) jest największym średniowiecznym oknem na świecie. Poniższe, 15 metrowe Okno pięciu sióstr, też jest niczego sobie.

Odkryliśmy, że nieprawdopodobnie głośna gra na organach działa na Nelę usypiająco. Podczas gdy Grześ zwiedzał wieżę (dzieci nie wpuszczają!), Nela oznajmiła, że prosi o "smoczusia, kocyk i misia..." czyli zestaw do spania, przytuliła się do mnie i padła. Organista właśnie ćwiczył coś w rodzaju wrednej pobudki - cisza cisza i nagle wszystkie klawisze grają naraz, a czasem potrafi ją wybudzić byle co...

Zamek w York, zwany Clifford's Tower.


2 komentarze :

  1. Bez dwóch zdań - trzeba się będzie wybrać do York kiedyś przy okazji. Szczególnie katedra mi się podoba i te głowy.. marysia

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...