Będąc w Yorkshire absolutnie nie można pominąć miasteczka Saltaire. Jego unikalność dostrzegło w 2001 roku samo UNESCO wpisując Saltaire na Listę Światowego Dziedzictwa. Na czym polega fenomen tego miejsca? Otóż, podczas gdy XIX wieczni kapitaliści wyciskali ze swoich pracowników siódme poty, kobiety rodziły przy taśmie produkcyjnej, ludzie z przepracowania nie dożywali czterdziestki a w robotniczych dzielnicach ilość szczurów przewyższała kilkukrotnie populację ludzką, Sir Tytus Salt postanowił stworzyć swoim podwładnym raj na ziemi. Nie mogąc znieść zadymionego i brzydkiego Bradford (pozostało takim po dziś dzień) w 1853 roku milioner przeniósł swój ogromny zakład włókienniczy w sielankowe wiejskie okolice Shipley. W pobliżu fabryki (wtedy, największej na świecie) wybudował dla 4,500 pracowników schludne domki, łaźnie z gorącą wodą, szkołę, szpital, laboratorium naukowe, salę gimnastyczną, dom kultury i bibliotekę (tylko pub'u nie było...). I nie poszedł przy tym na łatwiznę finansową, cała wioska została skrupulatnie zaprojektowana przez firmę architektoniczną.
Zakład włókienniczy Salt Mills, swego czasu największa fabryka na świecie, obecnie mieści galerie, restauracje, sale konferencyjne i sklepy. Szkoda, że nie ma chociaż kilku starych hal produkcyjnych z oryginalnymi maszynami.
Kanał Liverpool i linia kolejowa umożliwiały sprawny transport materiałów do fabryki oraz dystrybucję produktów.
Utopia utopią, ale nie wszyscy pracownicy mieli takie same warunki. Malutkie domki zwyczajnych robotników ciągnęły się uliczka za uliczką. Większe należały do brygadzistów.
A największe, z ładnym widokiem, do kierowników.
Nawet emeryci dostawali od Sir Salt'a przytulne lokum. Niewiarygodne!
Współczesna mieszkanka Saltaire.
Kościół.
Jak zwykle czystym fuksem odwiedziliśmy Saltaire w wyjątkowy dzień, bo akurat odbywał się Saltaire Arts Trail, festiwal artystyczny dla małych i dużych. Prace artystów prezentowane były w galeriach, kawiarniach, starych budynkach miasteczka ale i w domach prywatnych, dzięki czemu udało nam się zajrzeć jak żyją współcześni mieszkańcy Saltaire (domki są naprawdę malutkie). Dla dzieci też było mnóstwo atrakcji, z których wypróbowaliśmy malowanie i robienie masek/ buź na talerzykach.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz