Kolejny wpis z bastazją:
Po 5 dniach trekkingu wszyscy byliśmy już nasyceni wędrówką, ale z pewnością nie widokami.
Pogoda nie była w sumie najgorsza.
Najważniejsze, że poza jedną ulewą, którą udało nam się przeczekać w
skalnym zagłębieniu, prawie nie padało. Z drugiej strony chciałoby się
więcej, przecież to w końcu Himalaje, góry góry, piękne, majestatyczne
ośnieżone szczyty, o których zawsze marzyliśmy. Niestety tylko raz
odsłoniły nam swoje tajemnice i to tylko na chwilę, by ponownie skryć
się za morzem chmur. No nic w góry trzeba wychodzić z pokorą, bo to nie
one się do nas dostosują tylko my do nich i w sumie to też jest piękne.
Na osłodę pozostał nam fakt, że następnego dnia po zakończenia trekkingu
już w Pokharze, naszym oczom pokazały się takie o to widoki:
Jednym z lepszych miejsc do podziwiania gór jest tafla jeziora Phewa, po którym przewiózł nas Grześ, swoją drogą, też przedstawiał sobą całkiem ładny widok :).
Słoneczne, ośnieżone, Himalaje. Jeszcze poprzedniego dnia byliśmy od nich na wyciągnięcie ręki... na wysokości 2057m...
Najbardziej charakterystyczny widok z Pokhary: dziewiczy szczyt Machapuchare, święta góra Nepalu, “prawie siedmiotysięcznik”
Do wszystkich paralotniarzy: rzućcie wszystko i przyjeżdżajcie do Pokhary!
Annapurna South (7 219 m) i paralotniarz.
I na koniec widok na pasmo Himalajów z naszego samolotu Kathmandu - New Delhi. Wydaje mi się, że z prawej strony skrzydła widać jeszcze Mt. Everest a z lewej już masyw Annapurny, ale ekspertem nie jestem więc proszę o sprostowanie jeśli się mylę.
Jednym z lepszych miejsc do podziwiania gór jest tafla jeziora Phewa, po którym przewiózł nas Grześ, swoją drogą, też przedstawiał sobą całkiem ładny widok :).
Słoneczne, ośnieżone, Himalaje. Jeszcze poprzedniego dnia byliśmy od nich na wyciągnięcie ręki... na wysokości 2057m...
Najbardziej charakterystyczny widok z Pokhary: dziewiczy szczyt Machapuchare, święta góra Nepalu, “prawie siedmiotysięcznik”
Do wszystkich paralotniarzy: rzućcie wszystko i przyjeżdżajcie do Pokhary!
Annapurna South (7 219 m) i paralotniarz.
I na koniec widok na pasmo Himalajów z naszego samolotu Kathmandu - New Delhi. Wydaje mi się, że z prawej strony skrzydła widać jeszcze Mt. Everest a z lewej już masyw Annapurny, ale ekspertem nie jestem więc proszę o sprostowanie jeśli się mylę.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz