Kontynuując rozpoczęty jeszcze w Nepalu styl podróżowania „mniej świątyń, więcej słoni”, na planie
naszej wycieczki znalazł się nocleg w wiejskiej zagrodzie we wsi Ganj pod Orchhą. Z tym, że
zamiast słoni, mieliśmy tu „mniej świątyń, więcej
krów”, a przede wszystkim krowich placków. Bo czy jakiekolwiek świątynie są w stanie przebić własnoręczne wałkowanie i pieczenie indyjskiego chlebka chapati na ognisku zasilanym wysuszonymi krowimi odchodami? Oczywiście, że nie!
Kilka dni we wspólnej zagrodzie dało nam możliwość bliższego poznania naszych gospodarzy, a szczególnie pani domu - Anu, która całkiem nieźle mówiła po angielsku. Oprócz Anu, w tym samym domostwie mieszkał jej mąż, troje dzieci oraz teściowie. Kobiety zajmowały się wszelkimi czynnościami związanymi z przygotowywaniem jedzenia - zbieraniem krowich placków na opał, mozolnym przesiewaniem ziarna na mąkę (w czym wszyscy pomagaliśmy :)), gotowaniem i zmywaniem (bieżącej wody brak). W ciągu dnia mąż Anu dokądś jeździł na rowerze, a teść głównie się wylegiwał i palił :). A gdy tylko pojawiał się w zasięgu wzroku Anu, ta musiała natychmiast przykryć twarz. Gdy pytałam dlaczego, odpowiadała, że tak już jest, musi okazywać szacunek starszemu... Dlaczego piękna i uśmiechnięta (mimo ciężkiej pracy od świtu do nocy) twarz Anu miałaby świadczyć o jego braku, tego nie wiem i chyba nigdy nie zrozumiem...
Our children had a lot of patience for visiting temples and ruins, but we also wanted to add some activities to our Indian itinerary that would be truly fun for them. I presume as they get older and have more say... we'll be doing a lot more cow or elephant-seeing than sightseeing. A home-stay in one of Friends of Orchha houses in a small village of Ganj in Madhya Pradesh was just what kids love: playing with local kids, cricket games and most importantly baking chapati bread on a dried cow-dung fire!
Nasza rodzinka oraz Anu ze swoimi dziećmi.
Our host - Anu, with her 3 kids and our family.
Ten wpis dedykujemy milionom indyjskich kobiet, które jak nasza urocza Anu mozolnie i monotonnie, kilka razy dziennie, świątek, piątek i niedziela, miesiąc za miesiącem i rok za rokiem, pieką dla swoich rodzin placki chapati i gotują dhaal. Oraz wszystkim tym, którzy przez większość swojego życia jedzą dhaal na każdy posiłek. Przyznam, że mimo kunsztu Anu, już po kilku dniach zaczął nam śnić się schabowy, albo chociaż paneer masala.
Produkcja opału: uformowane ręcznie i posypane słomą krowie placki suszące się na słońcu.
Cow dung is dried in the hot Indian sun before it's used for cooking.
Nela wałkuje chapati.
Making chapati was on Nela's top ten best Indian experiences list.
Ognisko z chrustu i krowich placków - pieczemy Nelkowy chapati.
Baking Nela's chapati on cow-dung fire.
Dhaal, ryż i chapati 3 razy dziennie :). Nawet Olaf się załapał.
The rice, dhaal and chapati combo Anu was so great at making was lovely, but I cannot imagine eating it for every mean for my whole life...
Dwie mamy i dwoje maluchów, czyli zdjęcia z innymi turystami.
Two mums and two kids :).
A to jedno z moich ulubionych zdjęć Neli, którą strasznie trudno uchwycić z naturalnym uśmiechem. Parasolka nam się od tego intensywnego używania rozpadła (ta indyjska jakość...), więc mała słodycz paradowała w mojej czapce.
And here is one of my favourite photos of Nela, who is so hard to catch with a somewhat natural-looking smile :). The umbrella she was hiding behind quickly got destroyed, so she was walking around in wearing my hat.
Naszej zagrody nie wylosowaliśmy przypadkiem, tak odważni / szaleni jeszcze nie jesteśmy. Sprawę ułatwiła
nam organizacja Friends of Orchha, która od kilku lat w przystosowanych
do tego wiejskich "gospodarstwach" organizuje
kwatery. Mimo spartańskich warunków, turyści ze wszystkich stron świata dają Friends of Orcha Home-Stay aż 5 gwiazdek na Trip Advisorze! Przez
tę dostępność informacji na internecie, nawet szczegóły pobytu w indyjskiej wsi na końcu świata przestają być tajemnicą...
Kilka dni we wspólnej zagrodzie dało nam możliwość bliższego poznania naszych gospodarzy, a szczególnie pani domu - Anu, która całkiem nieźle mówiła po angielsku. Oprócz Anu, w tym samym domostwie mieszkał jej mąż, troje dzieci oraz teściowie. Kobiety zajmowały się wszelkimi czynnościami związanymi z przygotowywaniem jedzenia - zbieraniem krowich placków na opał, mozolnym przesiewaniem ziarna na mąkę (w czym wszyscy pomagaliśmy :)), gotowaniem i zmywaniem (bieżącej wody brak). W ciągu dnia mąż Anu dokądś jeździł na rowerze, a teść głównie się wylegiwał i palił :). A gdy tylko pojawiał się w zasięgu wzroku Anu, ta musiała natychmiast przykryć twarz. Gdy pytałam dlaczego, odpowiadała, że tak już jest, musi okazywać szacunek starszemu... Dlaczego piękna i uśmiechnięta (mimo ciężkiej pracy od świtu do nocy) twarz Anu miałaby świadczyć o jego braku, tego nie wiem i chyba nigdy nie zrozumiem...
Our children had a lot of patience for visiting temples and ruins, but we also wanted to add some activities to our Indian itinerary that would be truly fun for them. I presume as they get older and have more say... we'll be doing a lot more cow or elephant-seeing than sightseeing. A home-stay in one of Friends of Orchha houses in a small village of Ganj in Madhya Pradesh was just what kids love: playing with local kids, cricket games and most importantly baking chapati bread on a dried cow-dung fire!
Nasza rodzinka oraz Anu ze swoimi dziećmi.
Our host - Anu, with her 3 kids and our family.
Ten wpis dedykujemy milionom indyjskich kobiet, które jak nasza urocza Anu mozolnie i monotonnie, kilka razy dziennie, świątek, piątek i niedziela, miesiąc za miesiącem i rok za rokiem, pieką dla swoich rodzin placki chapati i gotują dhaal. Oraz wszystkim tym, którzy przez większość swojego życia jedzą dhaal na każdy posiłek. Przyznam, że mimo kunsztu Anu, już po kilku dniach zaczął nam śnić się schabowy, albo chociaż paneer masala.
Produkcja opału: uformowane ręcznie i posypane słomą krowie placki suszące się na słońcu.
Cow dung is dried in the hot Indian sun before it's used for cooking.
Nela wałkuje chapati.
Making chapati was on Nela's top ten best Indian experiences list.
Ognisko z chrustu i krowich placków - pieczemy Nelkowy chapati.
Baking Nela's chapati on cow-dung fire.
Dhaal, ryż i chapati 3 razy dziennie :). Nawet Olaf się załapał.
The rice, dhaal and chapati combo Anu was so great at making was lovely, but I cannot imagine eating it for every mean for my whole life...
Nasz pokoik w gospodarstwie Friends of Orchha w Ganj.
Our room.
Najmłodszy synek Anu podczas porannego mycia.
Our host's little boy.
Mecz w krykieta Polska - Indie.
Poland-India cricket game.
Za krzywym płotem wiejskiej zagrody Friends of Orcha Homestay w Ganj, na przesyconych krowimi plackami, dhaalem i chapati turystów, czeka odmiana w postaci.... no oczywiście niesamowitych świątyń i pałaców, słynących ze świetnie zachowanych kolorowych malowideł ściennych. Większość osób nie odwiedza Orchhy dla chapati, a właśnie dla tych niesamowitych zabytków.
Baking chapati on cow dung is not what most tourists visit Orchha for. This place is famous for beautiful palaces and temples adorned with amazing and well preserved wall paintings.
W ruinach tradycyjnie rządziły małpy. W tym przypadku dość łagodne i przyjaźnie usposobione.
Our room.
Najmłodszy synek Anu podczas porannego mycia.
Our host's little boy.
Mecz w krykieta Polska - Indie.
Poland-India cricket game.
Za krzywym płotem wiejskiej zagrody Friends of Orcha Homestay w Ganj, na przesyconych krowimi plackami, dhaalem i chapati turystów, czeka odmiana w postaci.... no oczywiście niesamowitych świątyń i pałaców, słynących ze świetnie zachowanych kolorowych malowideł ściennych. Większość osób nie odwiedza Orchhy dla chapati, a właśnie dla tych niesamowitych zabytków.
Baking chapati on cow dung is not what most tourists visit Orchha for. This place is famous for beautiful palaces and temples adorned with amazing and well preserved wall paintings.
W ruinach tradycyjnie rządziły małpy. W tym przypadku dość łagodne i przyjaźnie usposobione.
Dwie mamy i dwoje maluchów, czyli zdjęcia z innymi turystami.
Two mums and two kids :).
A to jedno z moich ulubionych zdjęć Neli, którą strasznie trudno uchwycić z naturalnym uśmiechem. Parasolka nam się od tego intensywnego używania rozpadła (ta indyjska jakość...), więc mała słodycz paradowała w mojej czapce.
And here is one of my favourite photos of Nela, who is so hard to catch with a somewhat natural-looking smile :). The umbrella she was hiding behind quickly got destroyed, so she was walking around in wearing my hat.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz