Każda rodzina ma swoje zwyczaje i rytuały. My lubimy w sobotę na śniadanie robić razem naleśniki z owocami, dżemem i bitą śmietaną, albo jajka na miękko, które niestety praktycznie zawsze wychodzą albo zbyt glutowate albo na twardo :). Ścięte białko i płynne żółtko po latach nieudanych prób nadal pozostają w sferze marzeń. Śniadanie, śniadaniem, ale najważniejszym rytuałem weekendowego poranka jest "uciekanie" podczas ubierania i paradowanie po domu na golasa. Oczywiście, nie my z Grzesiem biegamy, a nasze potomstwo. Nelka, jak tylko pozbędzie się piżamki i pieluszki ogłasza z uśmiechem "Nela golaskiem jest" i w stroju Ewy biega zachwycona od swojej sypialni, do kuchni i z powrotem. Ubieranie trwa w nieskończoność, ale jak nigdzie się nie spieszymy to zupełne nam ten nelkowy naturyzm nie przeszkadza.
Pół-golas w swojej meksykańskiej spódniczce.
Urocze piekne zdjecia
OdpowiedzUsuńten anonimowy to twoja mama
OdpowiedzUsuń