Już jakiś czas temu przestałam liczyć i spisywać słowa, którymi Nelut operuje, bo bym cały dzień musiała z kajetem i długopisem biegać. Pi razy oko szacujemy, że jest ich kilkaset a pogadać można z nią naprawdę o wszystkim. Buzia otwiera jej się rano symultaniczne z oczami i cały dzień nadaje. Często przypominają jej się różne historie, np. jak tata musiał w basenie w Turcji nurkować po mamy okulary, bo zrobiły "plum", albo jak oglądała w szwajcarskim muzeum rycerzy w zbrojach. O czym by nie opowiadała, zawsze robi to z ogromnym zaangażowaniem, skupieniem i przejęciem. A przed oczyma Nelkowej wyobraźni ewidentnie odgrywają się opowiadane sceny. Pamięta różne drobiazgi i detale historii sprzed kilku miesięcy, a niedawnym rekordem było rozpoznanie czegoś czego nie widziała od sierpnia 2010. Gawędzimy sobie też na różne tematy bieżące: o tym, że tata jest na uczelni i lubi liczyć, o panach robotnikach wymieniających na naszej ulicy rury, o koparce której zrobiła się dziura w oponie, o motorkach przed którymi "obroni" Nelę "duży i silny" tata, czy też o nurkowaniu z mamą na basenie.
Orłem z gramatyki jęz. polskiego Nela na razie nie jest, ale jak na kogoś kto urodził się niecałe 2 lata temu, podstawowych 3 czasów używa w miarę nieźle a przez przypadki tak uroczo i kreatywnie odmienia, że co i rusz tworzy jakieś nowe formy. Na razie nie mówi o sobie w 1. osobie, tylko w 2. lub 3.: "Nela chciała kąpać się" lub "Nie chcesz jeść". Tak nam się to spodobało, że sami pozwalamy sobie na niewinne "chcesz" tu i tam.
Ku uciesze niektórych sceptyków, zaczęliśmy uczyć Nelę podstawowych zwrotów typu "poproszę", "dziękuję", "nie, dziękuję" i "przepraszam". Wbrew zapewnieniom bardziej doświadczonych rodziców, że to zdecydowanie za wcześnie na taki grzeczności, Nela jak najbardziej umie je wykorzystać. Oczywiście nie zawsze i w zależności od tego jak bardzo czegoś chce. "Poproszę" praktycznie zawsze jej się przypomina kiedy widzi jak ktoś je kawałek czekolady, albo niechcący ją ignorujemy i nie zauważamy, że coś chce. A dziś położyła mnie na łopatki kiedy zakończyła sesję cymbałkowo-tamburynową odkładając na miejsce pałeczkę z komentarzem "nie, już dziękuję" :).
Pogaduchy z Nelą:
"Nela, jemy kaszkę?"
"Nie chcesz kaszuni..."
"A co byś chciała zjeść na śniadanie?"
"Karczochy"
"Chcesz pojechać na spacer wózeczkiem?"
"Nie chcesz"
"A czym chcesz pojechać na spacer?"
"Samolotem, trrrrr"
Złapać ją z kamerą jest bardzo trudno, bo zaraz chce sama nagrywać i się oglądać (o czym mówi na końcu filmiku), a o opowiadaniu na zawołanie nie ma mowy. Podkradałam się kiedy czytała książkę o smoku, który chciał porwać czarownicę i udało mi się co nieco utrwalić na filmie.
Do tej pory myślałem, że znawiacie opisując dokonania Neluta, ale ten film ostatecznie udowodnił, że nie! Niesamowita ta wasza Nela.
OdpowiedzUsuńOpisujemy wszystko z rzetelnością księgowego ;>.
OdpowiedzUsuńA Maryś twierdzi, że nie ma takiego słowa jak "znawiać".
OdpowiedzUsuńzałożyliśmy że to jakiś podłowicki slang, bo też nie znamy!
OdpowiedzUsuń