niedziela, 24 stycznia 2010

Słownik Buczkowo-Polski

Z najnowszego wydania "Kieszonkowego Słownika Buczkowo-Polskiego":

1. Lekcja pierwsza - komunikacja niewerbalna. Oprócz języka mówionego, każda nacja ma swój własny zestaw gestów i min, które coś oznaczają - dla współbratyńców są oczywiste, a dla obcych mogą być trudne do zinterpretowania. I tak na przykład dla Bułgara kiwanie głową, które Polacy interpretują jako „tak” oznacza „nie”. I odwrotnie, kręcenie głową w Polsce oznaczające zaprzeczenie, dla Bułgara będzie oznaką aprobaty. Nela jak na razie jest dość prosta do rozszyfrowania:

"Wyciąganie rączek" - znaczy oczywiście "podnieś mnie" albo "przytul mnie"

"Kręcenie głową prawo-lewo" - to po naszemu NIE!

"Tarcie oczu" - jestem zmęczona, chcę spać

2. Lekcja druga - słowa, które my mówimy a Nela rozumie:

"mama": to ta co karmi mleczkiem, przytula, bawi się, przewala z Nelą na podłodze, zabiera w różne fajne miejsca

"tata": to ten duży osobnik co tarmosi, uspokaja w nocy, nosi w chuście i w nosidle całymi kolometrami, robi "samolot", zabiera do pubu

"babcia": to ta co rozpieszcza, pokazuje mnóstwo fajnych rzeczy i duuuużo o nich opowiada, gotuje pyszne zupki, spędza z Nelą czas jak mama i tata są w pracy

"piesek" - co prawda Nela go nie ma, ale pamięta Fabia z ameryki i uwielbia obserwować pieski w parku

"am am": coś do jedzenia, staramy się mówić do Nelki normalnie ale jakoś to "am am" się przyplątało

"wrona": jak sama nazwa wskazuje, albo inny czarny ptak, na które Nela patrzyła razem z babcią w parku

"statek": siedząc przy stole obserwujemy przez okno statki, łódki, barki i promy jak kursują po Tamizie

"aniołek": przywieziongo z Polski czerwono-złotego aniołka rękodzieła Piaseczyńskiego, powiesiliśmy w przedpokoju. Nela od razu zauważyła, że to coś nowego i kilka dni przeżywała jego pojawienie się - podraczkowywała pod ścianę, wstawała, patrzyła na aniołka i z przejęciem o nim "opowiadała" (niewiele rozumieliśmy).

"kwiatek": kupiłam jej niedawno kwiatek do pokoiku i wystarczyło kika razy jej go pokazać o powiedzieć "kwaiatek", żeby zapamiętała

3. Lekcja trzecia, słowa, które Nela mówi a my rozumiemy (a przynajmniej tak nam się wydaje)

"mama": mama, tata albo babcia, generalnie bliska osoba opiekująca się Nela. Kiedy przychodzę z pracy, Nela raczkuje do mnie i mówi "mama mama mama"

"bam bam": piłki wszelkiej maści oraz baloniki - np. dmuchana pilka plażowa, mini-siatkowa albo plastikowa z dziurami na małe paluszki. Kiedy podczas czytania swoich książeczkek odnajdzie balonik albo piłkę, cała podekscytowana mówi "bam bam"

"bam": spadać - Buczek jest w fazie rzucania czym się da, najlepiej żeby spadając wydawało dźwięk. Wyrzuca zabawki z wózka na spacerze albo zrzuca butelkę i jedzenie siedząc w wysokim foteliku. Ostatnio odkryłam, że "bam" opisuje też to co się dzieje ze wspinaczem jak nie może utrzymać chwytu. Kiedy byłyśmy razem na ściance Nela obserwowała wspinających się tam boulderowców i mówiła "bam" jak spadali na materac.

"kra kra" (gardłowe z francuskim "r"): czarny ptak (to chyba nasze ulubione słowo). W zeszły poniedziałek babcia zabrała Nelkę do parku i pokazywała jej różne ptaszyska: kaczuszki, kurki wodne, gołębie i wrony "które mówią 'kra kra'". Nela jak zwykle przeżywała znajomość nowego słowa dobre kilka dni. Najbardziej ujęła mnie gdy czytając na dobranoc wierszyk Brzechwy "Jak rozmawiać trzeba z psem", na stronie gdzie "pies przestraszył stado wron" Nela wypluła smoczek i powiedziała z przejęciem "kra kra". Innym razem, zwiedzając wystawę w Tate Modern skomentowała jedną z awangardowych rzeźb przedstawiających dwie przebite strzałami kawki - "kra kra"

"hau hau": oczywiście tak szczekją ulubione pieski

4. Lekcja ostatnia - słowa niezrozumiałe. Nela mówi oczywiście mnóstwo słów, których my zupełnie nie możemy rozszyfrować jak np "dididi" "dedede" albo "giej" (no, chyba nie o to jej jednak chodzi)

'Kra kra' i 'hau hau' w wykonaniu niespełna 10-cio miesięcznej Nelki




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...