piątek, 29 maja 2009

Zabawka domowej roboty

Przepis na zabawkę-karuzelkę domowej roboty dla małych buczków mruczków:
1) w powerpoincie wykazujemy się kreatywnością i rysujemy proste obrazki używając opcji "basic shapes" oczywiście possibilities are endless and sky is the limit
2) drukujemy
3) wycinamy
4) z patyczków na szaszłyki układamy 6-cio raminna gwiazdę i sklejamy ją taśmą
5) każdy 0obrazek zawieszamy na nitce na ramionach naszej gwiazdki jak ozdoby na choince

Et voila!


Następnie pokazujemy nasze dzieło małemu buczkowi mruczkowi i czekamy na wyrazy zachwytu i ochy i achy! Nelka dostała swoją zabawke jak miała kilka dni, ale wtedy sama egzystencja była dla niej tak stymulująca, że nie chciała zbyt długo się bawić. Dopiero od kilku dni zachwyca się swoją zabawka-prezentem i może się w nią wpatrywać przez pół godziny! Najlepiej jak jest mały przeciąg wtedy obrazki same sie ruszają i jest jeszcze fajniej. Na szczęście Tata Neli stosuje zimny chów i okna są u nas zawsze otwarte :).


Niestety moja modelka miała podczas sesji mały wypadek, co widoczne jest na śliniaczku, pewnie była wczoraj na jakimś ostrym balecie, ach ten szołbiznes!

niedziela, 17 maja 2009

Wyprawa w Bowles Rocks

Korzystając z dodatkowej pary rąk w postaci Babci Ali, wybraliśmy się w podlondyńskie, piaskowcowe skałki Bowles Rocks. Nie powiem, trochę baliśmy się jak nasz 5.5 tygodnowy Lew zareaguje na taki pomysł, ale od rana miała dobry humor więc zapakowaliśmy manatki (a dużo tego było) i w drogę. Nelka okazała się być entuzjastką oglądania sportów ekstremalnych i bardzo grzecznie chilloutowała się na kocu z Babcią i wpatrywała w takie fajne wzorki na parasolce, podczas gdy rodzice się wspinali. Tata, zachęcając Nelusię do innej niż błogie lenistwo aktywności, pokazał jej skałkę (z bliska), ale zamiast chwycić za klamę puściła w odpowiedzi pawia, wywołując ogólną wesołość innych wspinaczy.




Tzn, głównie Tata się wspinał, bo Mama już po 2 drogach nie miała ani skóry ani siły, ale to zrozumiałe, długa przerwa i to z pasażerem w brzuchu. Ogołnie bardzo udany dzień, pomimo wieczornego koncertu w samochodze w drodze powrotnej. I nie był to niestety występ AC/DC ani nawet divy z La Traviatt'y, chociaż decybele pewnie porównywalne.

wtorek, 12 maja 2009

Światowa dziewczyna

Dziś miałyśmy bardzo ekscytujący dzień! Udało się wyrobić Neli paszport RP! Co prawda tylko tymczasowy, bo na rok, ale uprawniający do odwiedzenia wszystkich krajów świata. Ale po kolei.

Konsulat Polski znajduje się w centrum Londynu więc pierwszy raz jechałyśmy metrem i schodami ruchomymi (niezły trening mięśni dla mamy z wózkiem, dobrze że była z nami Babcia i wspierała na duchu). Kolejkę klientów do biura paszportowego widać było już z oddali, więc przeżyłyśmy chwilę zwątpienia czy wogóle się uda? A przed złożeniem samego wniosku czekał nas jeszcze jeden challenge w postaci zrobienia Neli zdjęcia do paszportu. W przypadku niemowlaków obowiązują te samy zasady co dorosłych: "Fotografia ma przedstawiać osobę patrzącą na wprost z otwartymi oczami, nieprzesłoniętymi włosami, z naturalnym wyrazem twarzy i zamkniętymi ustami." Znalazłyśmy fotografa, który robi zdjęcia do Polskiego paszportu i czekamy aż Buczek się obudzi z drzemki i skonsumuje conieco. A Buczek, choć powinnna być wygłodniała śpi i śpi nawet wyjmowanie z wózka w głośnej kafejce i łaskotanie na nic sie nie zdało. Postanowiłyśmy więc czatować u fotografa i uchwycić moment kiedy Nela się budzi j jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że jest strasznie głodna. Tylko wtedy można zrobić zdjęcie, które spełnia wszystkie wymogi. Jakimś cudem się udało, chociaż 6-cio dniowy bobas przed nami wydawał się robić idealne miny, a pan fotograf ciągle robił kolejne zdjęcia mówiąc, że na razie przejdzie i już straciłyśmy nadzieje. Potem już na szczęście wszystko gładko poszło, Grześ przyjechał na czas, wniosek złożyliśmy, hokus-pokus, czary-mary i paszport mamy w kieszeni.

sobota, 2 maja 2009

Pierwszy uśmiech!!!

Ale się dziś działo! Kiedy już prawie straciłam nadzieję, że wujek Grump przestanie ciągle nawiedzać nasze dziecko, spotkała mnie wspaniała niespodzianka. Dziś rano Nela po raz pierwszy się uśmiechnęła!!!! Oczywiście łzy napłynęły mi ze wzruszenia do oczu (jestem wkońcu młodą mamą i buzują mi hormony) i chociaż bylo wcześnie, obudziłam Grzesia. On tez się na Nelkowe uśmiechy załapał i bardzo ucieszył, że jendak nie jest taką marudką za jaką ją zaczęliśmy uważać. Byliśmy tak przejęci, że zapomnieliśmy o aparacie i pierwszy uśmiech musimy przechowywać tylko w pamięci.

Jakby tego było mało, przyjechała dziś do nas Babcia Ala prosto z Ameryki i przywiozła ze sobą worek (a ściślej walizę) prezentów! Od razu się z Nelą zaprzyjaźniły i rozgadały.

Po tylu emocjach Nela i Tata zasnęli razem na kanapie (ale nie na długo bo potem Nela ćwiczyła płuca i struny głosowe, przyprawiając Babcię o palpitację serca)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...