środa, 16 listopada 2011

Odwiedziny Agaty i jesień w Londynie

Długo wyczekiwane odwiedziny Agaty przypadły akurat na otwarcie sezonu chorobowego, więc Ciocia przeszła prawdziwy test cierpliwości i umiejętności zajmowania się Buczkiem Mruczkiem. Zawsze nas zadziwia jak Nela poznaje bliskie jej osoby po długiej rozłące, nawet gdy nie jest w najlepszej formie. Z Agatą bawiła się tak jakby od urodzenia widziała ją codziennie, nie było najmniejszego problemu żeby zostawić ją pod opieką Cioci, a samemu wyskoczyć na zakupy czy na randkę (!) do kina. Mały kryzys był tylko wtedy gdy Nela zorientowała się, że nie wracamy na kładzenie spać, ale oczywiście Ciocia szybko opanowała sytuację. Dziękujemy!

Ja miałam nadzieję, że niejaki "Aleksander" jak brzuchowego bobasa nazywa Nela, zrobi nam przysługę i pojawi się w trakcie pobytu Cioci (co rozwiązałoby skomplikowane kwestie logistyczne opieki nad Nelą) ale... 39 tyg i 4 dni a tu nadal tylko fałszywe alarmy, niektóre tak przekonujące, że w sobotę w nocy byliśmy już prawie w drodze do szpitala :).

Londyński sezon przeziębieniowy rozpoczęty... Jak nigdy, Nela zasnęła po południu na kanapie słuchając piosenek dla dzieci. Niestety razem ze zdrowiem popsuła nam się też wieża audio, co Nela z przejęciem oznajmiła Grzesiowi po powrocie z uczelni: "Tato, tato, zepsuła nam się góra".

Czytanie to jedna z niewielu rzeczy, na które Buczek Mruczek ma ochotę kiedy jest chory. Książeczki działają wyjątkowo anty-jękowo więc na zmianę starałyśmy się zajmować nimi naszego marudnika.

W niedzielę pozwoliliśmy sobie na dłuższe wyjście na dwór. Latająca Nelka - dwoje wspinaczy robi dziecku "raz, dwa, trzy...."

Nie obyło się bez moczenia rąk w strumyczku-fontannie przy London Bridge.

Odwiedziliśmy też nową lokalną galerię sztuki nowoczesnej The White Cube na Bermondsey Street, w której niestety nie można robić zdjęć. Neli najbardziej podobały się pleksiglasowe flety zawieszone pod sufitem i wydające dość nieskoordynowane, monotonne dźwięki, które dla nas po pewnym czasie były formą lekkiej tortury.

"Teraz jest jesień" ciągle przypomina nam Nela jak tylko zobaczy kolorowe liście. Fascynują ją zmieniające się pory roku - A Babci Basi bardzo dziękujemy za książeczkę o tej właśnie tematyce!

3 komentarze :

  1. Aleksander - czy to oficjalne imię? Dawaj Aduś, czekamy! m

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie nie :), Aleksandrem na pewno nie zostanie "na zawsze" ale tymczasowo tak go Nela nazwała - pewnie po bobasku ze świnki Peppy!

    Oj Maryś my też czekamy!

    OdpowiedzUsuń
  3. a my czekamy też, jakie imiona są na giełdzie imionowej? może gregory junior?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...