poniedziałek, 25 marca 2013

Egipt - Kair, na początek

Po kilku dniach w Kairze człowiek marzy o dwóch rzeczach: wielkim szlauchu, żeby spłukać pokrywający wszystko kurz i piasek, oraz wielkim odkurzaczu który wessałby walające się gdzieniegdzie śmieci. Po takich zabiegach nie dość, że w końcu dałoby się pooddychać... to jeszcze spod beżowej powłoczki wyłoniłaby się w całej krasie powalająca architektura Kairu. Nie ma na świecie wielu miast gdzie można przechadzać się wzdłuż wielopiętrowych, ozdobnych kamienic rodem z Paryża, a zaraz potem podziwiać kilkusetletnie meczety ze strzelistymi minaretami i ozdobne medresy w dzielnicy islamskiej. Kontynuując podróż w czasie, zapalić świeczkę w pamiętających początki chrześcijaństwa koptyjskich klasztorach przykrytych półkolistymi kopułami, odwracając wzrok od otaczających je kulawych, nowobogackich apartamentowców. A dzień zakończyć spacerując wysadzanymi drzewami alejami, wśród nadgryzionych zębem czasu europejskich kolonialnych rezydencji. Dodajcie do tego: Muzeum Egipskie, pobliskie piramidy, Nilometr, cmentarz zamieszkany przez biedaków, cytadelę, Plac Tahrir, uliczne barykady..., setki kilometrów zatłoczonych dróg, tysiące trąbiących taksówek, 17 milionów ludzi.... Kair po prostu trzeba zobaczyć, powąchać i poczuć!

 

 Miasto po horyzont.




Boczne uliczki trochę mniej reprezentacyjne, ale nie mniej urokliwe i autentyczne.



Sławetne kairskie korki... Jeszcze nigdy nie posiłkowaliśmy się w taksówce laptopem z bajkami...


 Kairskie Metro działa całkiem nieźle... i mają nawet z 2 czy 3 linie! Warszawo - wstydź się.


W meczecie.



 




  Relaks przy herbacie z miętą...
 

Niektórzy wolą arabską kawkę z kardamonem.

 
 A inni wyroby tytoniowe.



   

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...