Termin: Kwiecień 2012 (pora sucha, komarów brak, kurzu nadmiar)
Nasza trzypokoleniowa ekipa wyjazdowa
Dlaczego Kostaryka i Panama? Przede wszystkim chcieliśmy się wygrzać na słońcu, a urlop wszystkim uczestnikom najbardziej pasował w kwietniu. Więc wakacje w Walii odpadały :). Poza tym, kilka naszych ostatnich wyjazdów nastawionych było na zwiedzanie zabytków i różnych tworów kultury człowieczej i zatęskniliśmy za kontaktem z naturą. A właśnie cuda natury, których nie ma w Europie, ogląda się w tej części świata. Na liście highlightów nie ma zabytkowych kościołów, są za to dżungle, lasy mgliste, piękne plaże, ciepłe morza, wodospady, gorące źródła, jak i obserwowanie zwierzaków: leniwców, mrówek, kolorowych ptaków. Oba kraje mają dobrze rozwiniętą infrastrukturę turystyczną i opiekę zdrowotną. Podobno, bo na szczęście na wizycie w aptece się u nas skończyło. Zagrożenie malaryczne jest niewielkie i można było łatwo ominąć rejony gdzie występuje żółta febra, na którą nie można szczepić tak małych dzieci jak Olaf.
Na 4 tygodniowy wyjazd spakowaliśmy się raczej minimalistycznie licząc na dostępność pralni. Nasz dobytek zmieścił się w jeden wielki plecak 70 l + 10, jeden 40 l, i podręczny. Zabraliśmy też laptop, aparat, super lekkie łóżeczko turystyczne, fotelik samochodowy dla Olafa, wózek parasolkę, miękkie nosidło i chustę, które bardzo nam się przydały. Wszystko byliśmy w stanie przetransportować sami (fotelik przywiązywaliśmy do wózka), więc krótkie przejścia z autobusu do hotelu nie były problemem.
Podczas naszego wyjazdu wielokrotnie słyszeliśmy pytanie “Czy z dwojgiem małych dzieci trudno się podróżuje?” Jasne, że trudniej niż samemu, kiedy człowiek nie musiał się martwić o drzemki, jedzenie, wpadki toaletowe, czy pieluszki. Kiedy to w transporcie się odpoczywało, spało w hotelu z karaluchami i jadło byle co i byle gdzie. Ale moim zdaniem i tak łatwiej podróżować z dziećmi, niż zajmować się nimi w domu w deszczowy dzień! Przynajmniej naszymi... Tym bardziej, że było nas przecież dwoje, a nie "samamama" do obsługi dwójeczki. W podróży codziennie dzieje się coś innego, każdy dzień dostarcza zupełnie nowych wrażeń, tematów do rozmowy. Nelka uwielbia gdy na dobranoc opowiadamy sobie o tym co robiliśmy w dzień “Opowiedz mi o Miraflores!” prosiła po oglądaniu jednej ze śluz na Kanale Panamskim. Do tej pory wspomina słodkie, soczyste ananasy, którymi żywiliśmy się w Ameryce i nie może się doczekać gdy znów porzucimy wyjątkowo pochmurny w tym sezonie Londyn, dla jakiejś słonecznej krainy.
Mały Olaflinek, mimo smarkatości, też był bardzo interaktywnym uczestnikiem wyjazdu, a do tego był w bardzo "poręcznym" wieku - jadł tylko mleko mamy, sporo spał (przynajmniej w dzień...), nie rwał się do raczkowania i był na tyle lekki, że noszenie go całymi dniami w chuście, nie było specjalnym obciążeniem dla naszych kręgosłupów. Jestem pewna, że gdzieś tam zostało mu w pamięci jak zaprzyjaźnił się z Indiankami Embera w Panamie, a szczególnie ich biustami... kąpał w Atlantyku, Pacyfiku i źródłach termalnych :).
Posty z wyjazdu:
Kostaryka - piękna, więc raczej turystyczna, trochę kojarzyła się z wielkim parkiem rozrywki :).
Wulkan Arenal
A jak komuś za zimno... czyli o gorących źródłach w tropikach
Kąpiel pod wodospadem La Fortuna
Leniwce
Na plantacji kawy
Mglisty las Monteverde
Polowanie na Quetzala
W drodze na Półwysep Nicoya
Półwysep Nicoya
Montezuma i motyle
Pierwsza kąpiel w Pacyfiku
Podglądamy żółwie skórzaste w Gandoca
Panama - bardzo pozytywnie nas zaskoczyła, moim zdaniem jest niedoceniana. Różnorodna, ciekawa, autentyczna, zdecydowanie mniej turystyczna i "przygotowana", a poza tym panamczycy to chyba najsympatyczniejsi ludzie na Ziemi!
Archipelag Bocas del Toro
Zabawka w podróży: kokos
Eko, eko, czyli dzieciaki sprzątają wyspę Carenero
Błotem do wodospadów w Boquete
Mrówki grzybiarki parasolowe
Z dziećmi w Chicken-Busie
Indianie Embera, czyli Olaf w królestwie biustów
Koniec podróży w Panama City
Swietne teksty - czyta sie jak najlepszy reportaz a na dodatek o wlasnej rodzinie.
OdpowiedzUsuńJako dziadek z odleglej Ameryki zadam wiecje zdjec Olafa i Nelki w zblizeniu.
Pzdr. - Dziadek Leszek
Dziadku - pochlebiasz mi jak zwykle :), zdjecia wrzuce niebawem, cierpimy na staly niedoczas!
OdpowiedzUsuńAle macie fajnych dziadków i babcie :) Nic tylko podróżować!
OdpowiedzUsuńMamy szczęście :), Olaf i Nela to już trzecie pokolenie nomadów :)
OdpowiedzUsuń