poniedziałek, 10 września 2012
Sierpniowa Polska
Nasz 9-cio miesięczny Olaf bywał już w wielu miejscach, ale dopiero w sierpniu udało nam się wygospodarować 2 tygodnie żeby przedstawić go rodzinie i znajomym z Polski. I przy tej okazji ochrzcić i pozałatwiać wszelkie formalności związane z zarejestrowaniem w kraju jego przyjścia na świat. A poza tym, a może przede wszystkim? pojechaliśmy wybadać możliwości powrotu do Polski.
Przed wyjazdem opowiadaliśmy Neli z kim będziemy się spotykać, a nasza kosmopolityczna córka zadawała ulubioną ostatnio litanię pytań: "A gdzie się urodził? A jakimi językami mówi? A jakie ma włosy i kolor skóry?" Na co, z małymi wyjątkami, prawie zawsze odpowiadaliśmy "W Polsce, po polsku, jasne, jasną" :).
Ambitny plan podboju był taki, że Grześ, mający już lekkie wyrzuty sumienia z powodu naszych rozlicznych tegorocznych wyjazdów i tym samym zaniedbywania doktoratu będzie pracował, a ja i dzieci będziemy udzielali się towarzysko. Skończyło się oczywiście przeładowanym "programem", dezorientacją dziatwy kto jest kto, wracaniem do domu po nocy i koniecznością odpoczynku (i zrzucania kilogramów) po takich wakacjach-niewakacjach. Czyli, jak zawsze podczas corocznego pobytu w Polsce.
Rachunek sumienia po wyjeździe: strasznie tęsknimy za naszą rodziną i znajomymi, ale musimy unikać spotkań z kafkowską panią z urzędu stanu cywilnego w Piasecznie, bo jak zimny prysznic gotowa popsuć idylliczną wizję naszej słowiańskiej ojczyzny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Śmiesznie, jakie podobne odczucia mamy po pobycie w Polsce
OdpowiedzUsuń