Świątynię Luksorską całkiem fajnie zwiedza się o zmroku. Po pierwsze, oszczędzamy sobie nieco wątpliwej przyjemności przepychania się pomiędzy przypieczonymi, roznegliżowanymi plażowiczami z Hurghady (znak rozpoznawczy: ślady od kostiumu na tle bolesnej czerwieni). W przeciwieństwie do Kairu, gdzie naprawdę odczuwa się brak białych twarzy, pod świątynie w Luksorze i Karnaku, wypełnione turystami autokary podjeżdżają niczym pociągi metra w Londynie. Po drugie, co jest ważne w przypadku zwiedzania z takimi zatwardziałymi północno-europejczykami jak nasza Nela, wieczorem jest zdecydowanie chłodniej :). Na pytanie pana wychowawcy w przedszkolu "Jak było w Egipcie?", Nela odpowiedziała z teatralną miną arystokratki: "Och, za gorąco!"... Po trzecie, sama świątynia jest całkiem nastrojowo oświetlona! Zawsze jakieś urozmaicenie w dorobku foto.
Która część płaskorzeźby najbardziej kusi pielgrzymów...?
Babcia i Olaf w fotograficznym natarciu.
Która część płaskorzeźby najbardziej kusi pielgrzymów...?
Babcia i Olaf w fotograficznym natarciu.
Super. A to zdjęcie płaskorzeźby mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńNaprawdę zachęcacie do odwiedzenia Egiptu! :)
OdpowiedzUsuńDomi