Pewnego dnia Olaf usnął podczas zakupów bez smoczka w buzi. Skoro udaje mu się ta sztuka w tłumie rozgorączkowanych kupujących biegających po supermarkecie w przedświątecznym szale... to może już nie potrzebuje smoka w ogóle?
Smok trafił tym samym do śmietnika. A my nastawiliśmy się na kilka trudnych nocy... Po dwóch dniach, smoczek został praktycznie wymazany z pamięci!
Skończyło się żebranie o smoczek przy łóżeczku.
Skończyły się awantury o smoczek przypadkiem dostrzeżony gdzieś w domu.
Skończyło się zatykanie.
Sami powiedzcie, czyż nie jest dużo przystojniejszy bez tej zatyczki w buzi?
Oczywiście, że tak. Pozdrawiam. Podcztytwaczka :)
OdpowiedzUsuńTaki bez-smoczkowy Olaf jest dużo słodszy, szczególnie gdy wyłączy się audio :).
UsuńUściski!
2 dni to rewelacyjny wynik. zazdrościmy m
OdpowiedzUsuńPoszło dużo łatwiej niż myśleliśmy. A teraz przynajmniej już nie kusi :).
OdpowiedzUsuńNieźle b.
OdpowiedzUsuń