Przez ostatni rok byliśmy nadal bardzo zajęci nasza niechcąca się skończyć budową, więc na dokładne zaplanowanie wakacji nie zostawało wiele czasu ani energii. Z Warszawy wyruszyliśmy zatem z ogólnym postanowieniem jazdy na południe, a dokładniejszy plan formułował się elastycznie już po drodze, gdy zamiast wybierania kafelków i poganiania różnorakich ekip budowlanych, zabraliśmy się wreszcie za dokładniejsze studiowanie przewodnika LP Southeastern Europe. W 2.5 tygodnia udało nam się pobieżnie zobaczyć Serbię oraz Bośnię i Hercegowinę a trochę dokładniej Czarnogórę. Zasadzaliśmy się na zahaczenie o Albanię, ale tym razem nie starczyło czasu.
Trasa – strasznie daleko na te Bałkany, przejechaliśmy prawie 4000 km!
(Dojazd) Warszawa – Czechy –
Slowacja (nocleg) – Wegry – (Serbia)
Subotnica – Belgrad – Studenica – Sopoćani / Stari Ras – (Czarnogóra) Biogradska
Gora – Smokovac – Velika Plaža – Zatoka
Kotor – Góry Durmitor – (Bosnia) Trebinje – Blagaj – Mostar – Sarajewo –
(Dojazd) Chorwacja (nocleg) – Wegry – Slowacja – Czechy (nocleg) – Warszawa
Drogi
Bałkany są bardzo górzyste wiec jeździ się raczej powoli, bo w prawo, w lewo, zakręt za
zakrętem a autostrad praktycznie nie ma (jedna w Serbii, żadnej w Czarnogórze,
fragmenty w Bośni). Choć nasze dzieci z reguły bardzo dobrze znoszą jazdę
samochodem, tym razem konieczne było wygrzebanie z apteczki aviomarinu. Gdy już się skończył, na miejscu nie udało nam się
kupić wersji leku dla dzieci a pokrojone gorzkie tabletki trudno się łykało. Lepiej
zabrać z Polski zapas łatwego w użyciu aviomarinu do ssania.
Kontynuując wątek dróg, z lekka zgrozą obserwowaliśmy jak liberalnie
mieszkańcy Bałkanów podchodzą do prowadzenia samochodu pod wpływem… Obaliwszy
kilka piw oraz lufek Rakiji, nie widzieli żadnych przeciwwskazań w zajęciu miejsca za
kierownicą. Niemniej, kultura jazdy jest w sumie całkiem niezła i nie mieliśmy zbyt wielu nerwowych sytuacji na drodze.
Granice
Dzięki UE zapomnieliśmy jak męczące i czasochłonne bywa przedostawanie się przez granice. W sezonie wakacyjnym, na przekraczanie granic między państwami bałkańskimi trzeba zarezerwować sporo
czasu. Ale ma to swoje dobre strony - przynajmniej jeden odcinek bloga z wyjazdu powstał
podczas czekania w 2.5 godzinnej kolejce na granicy Czarnogóry i Bośni ;).
Noclegi
Spaliśmy wyłącznie na campingach. bo kochamy wolność nocowania w namiocie. Ceny wahały się miedzy €19 a €7 za noc za
nasza 5-tkę, samochód i namiot. Generalnie nie rezerwowaliśmy miejsc na
campingach, z czego raz „pocałowaliśmy klamkę”, kilka razy zajmowaliśmy ostanie
miejsce a wiele razy byliśmy sami lub mieliśmy duży wybór miejsc na rozbicie
namiotu. W Serbii campingów jest bardzo mało wiec trzeba dobrze planować
noclegi. Gotowaliśmy sami lub jedliśmy w restauracjach – ku uciesze dzieciarni spaghetti
z sosem można dostać wszędzie ;).
Co robiliśmy?
Całe mnóstwo fajnych rzeczy. Jedliśmy lody w dużych ilościach, zwiedzaliśmy miasteczka i stare monastyry, kąpaliśmy się w górskich jeziorach,
rzekach i ciepłym morzu, jedliśmy dojrzałe na słońcu soczyste owoce, spotkaliśmy pijawki, węża i żółwia, wspinaliśmy się na skały,
chodziliśmy po górach i płynęliśmy rwąca rzeka. A wszystko niebawem opiszemy na blogu w
kolejnych odcinkach J. Zapraszamy!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz