piątek, 30 marca 2012

Jak Olaf został bębenkiem

Zastałam Nelkę klepiącą Olafa po tyłku. Nie mocno, ale też i nie tak delikatnie jakby się należało 4 miesięczniakowi.

Mama (brwi zmarszczone) : Neluniu...
Nela (z miną niewiniątka) : Mamo, ja go nie biję, on przecież udaje bębenek!

Innym razem przyłapuję Nelkę wykonującą jakieś zamaszyste ruchy nad bratem.

Mama (mina pytająca) : Kochanie, co ty robisz?
Nela (zdziwiona) : Mamo, ja go tylko sprzątam!

Jedna ręka przytula, druga podszczypuje. Ot siostrzana miłość. Bo i Nelą targają skrajne emocje. Z jednej strony kocha brata i zawsze przynosi mu na pocieszenie swoje zabawki jeżeli płacze. Oddała mu nawet ukochany różowy kocyk i Peppę w chwili głębokiego kryzysu. Jeżeli jakieś ubranie lub buty robią się dla niej za małe, mawia "musimy to zostawić dla Olafka". Wpadła w czarną rozpacz gdy myślała, że zapomniałam zabrać Olafa z domu znajomych, a ja tylko chciałam najpierw spakować do samochodu wózek. Czasem zwierza się, że za nim tęskni i chce żeby się z nią bawił. Nie może się doczekać aż zamieszkają w jednym pokoju (a przynajmniej tak twierdzi). Z drugiej strony gotuje się w niej kiedy widzi jak go karmię czy przytulam. Nabrała martwiącego mnie nawyku zaciskania zębów i nerwowego wtulania się w nas. Z jej perspektywy to musi być naprawdę ogromna zmiana. Zawsze była w centrum uwagi, a tu nagle taki mały, łysy ludek się pojawia i zagarnia połowę rodziców.

wtorek, 27 marca 2012

Wagary

Wtorek, z okna widzimy City of London, wszyscy biegną do pracy, a my? Chodu w pod-londyńskie piaskowcowe skały Bowles Rocks :). Grześ na jeden dzień zapomniał o doktoracie, my z Nelą i Olafem odwołaliśmy nasze spotkania towarzyskie i zrobiliśmy sobie dziś najprawdziwsze wagary. W końcu taka pogoda to dla nas gratka: cieplutko, bezchmurne niebo i nic w oczy nie wieje. Ach grzech nie wykorzystać.

Marzec, a można już zrzucić koszulkę!

Nie wiem jak to jest, ale tachamy ze sobą coraz więcej rzeczy.

Nelunia cały dzień fantastycznie się bawiła i cieszyła wiosną. Najwięcej radości dostarczyło jej jak zwykle huśtanie na linie.

Tego samego nie możemy niestety powiedzieć o Olafie, który zamiast raczyć nas swoim pięknym uśmiechem, calutki dzień jęczał. Biedaczysko urodził się w listopadzie i słońce to dla niego na razie jakieś kuriozum. Grzeje toto i świeci. Wyrobi się mamy nadzieję, w każdym razie będziemy go przekonywać, że przebywanie na świeżym powietrzu to całkiem fajna sprawa.

poniedziałek, 26 marca 2012

Ciastolinowe wulkany

Ulubionym zajęciem Neli jest grzebanie w błocie, ale nie jesteśmy aż tak hippisowskimi rodzicami aby pozwalać jej się bawić nim w domu. Domowym substytutem błota jest więc własnej roboty ciastolina (masa solna), którą wyrabiamy na kuchennej podłodze wspólnie z Nelką. Nela sama odmierza ile mąki, soli, wody i oleju trzeba dodać i wszystko z przejęciem miesza. A następnie poddaje gotowy produkt różnym torturom. Kiedy już wszystkie złe emocje zostaną przelane na ciastolinę, robimy z niej różne figurki i kształty, od myszy albo Gruffalo po lodowce, czekoladki czy literki. Gotowe rzeźby ciastolinowe pieczemy w piekarniku aż wyschną. Po ich wystygnięciu następuje druga porcja zabawy - malowanie. Używamy najzwyklejszych plakatówek i cieliste kształty zamieniamy w ... kolorowe góry z lodowcami. Po takiej sesji Nelę trzeba oczywiście przebrać a kuchnię wysprzątać, ale dobra zabawa gwarantowana.

Ciastolina jest wspaniałym materiałem dla mających zapędy edukacyjne - można z niej np. zrobić wulkany.

Łączymy składniki.

Mieszamy.

Torturujemy.

Malujemy upieczone wulkany bladawce.

I gotowe. Ciastolinowe wulkany w komplecie z krepinową lawą :). Przyznam bez bicia, że Nelki jest fajniejszy - ten z lewej.

Przepis mamy oczywiście z internetu,:

1 szklanka mąki
1 szklanka soli
Niepełna szklanka wody
1 łyżka oleju

Pomieszać powyższe w tej kolejności, a rękodzieło piec w niskiej temperaturze aż do skutku.

piątek, 23 marca 2012

Komary

Przygotowując się do kwietniowego wyjazdu ciągle coś zamawiamy na internecie i często dostajemy przesyłki pocztowe. Pewnego razu, Nela jak zwykle zainteresowała się paczką przyniesioną przez listonosza i chciała wiedzieć co jest w środku.

Ja: "To jest taki płyn, który odstrasza komary. Jak się nim popsikasz to wcale nie będziesz dla komarów apetycznie pachnieć"

Nela: "Acha... i polecą gryźć innych ludzi?"

sobota, 17 marca 2012

Tylko by go schrupać

Ulubionym zajęciem Olafa jest patrzenie w oczy. W sumie, poza zaspokojeniem podstawowych potrzeb typu jedzenie i spanie, wiele więcej mu do szczęścia nie trzeba. Cały dzień mógłby patrzeć nam w oczy i raczyć w odpowiedzi swoim przesłodkim bezzębnym uśmiechem. Nie da się więc na niego gniewać gdy po raz szósty tej samej nocy domaga się jedzenia, ani kiedy o 4 nad ranem postanawia urządzić "posiedzenie" wymagające przebrania go od stóp to głów, ani kiedy trzeba chodzić z nim na spacery, bo nadal ani myśli spać w koszyku (da się już na szczęście oszukać i położyć w wózku w domu na 45 minut). W metrze zawsze sobie wynajdzie kogoś do wpatrywania się i potrafi wywołać uśmiech nawet u najbardziej zatwardziałych krawaciarzy.

A jak patrzenie w oczy jest w pakiecie z przytulaniem, to Olaf jest już przeszczęśliwy. Najchętniej byłby u mamy lub taty na rękach cały czas. W związku z tym i ja i Grześ częściej niż zwykle odwiedzamy zaprzyjaźnionego kręgarza, który odklepuje nam plecy niczym mechanik samochodowy wygiętą karoserię.

Włączył mu się też program przekręcania na brzuch. Jeśli tylko znajdzie się na pleckach, jakaś siła tajemna każe mu natychmiast napinać mięśnie i gramolić się przy dźwiękach stękania, aż wszystkie kończyny znajdą się na swoich miejscach, a brzuch dotknie podłoża. Ale nie poprzestaje na tym. Stara się raczkować! Oczywiście na razie jest równie skuteczny jak chcący fruwać pingwin, ale wolę walki ma chłopak niezłą. Stopki chcą odpychać się do przodu, ręce niezdarnie łapią kocyk, a pupa unosi się do góry.

W ogóle Olaf uważa, że leżenie na plecach jest dla lamerów. Więc jeśli chwilowo program "brzuch" jest na standby'u, chciałby siadać. Wyciąga się wtedy do przodu ile tylko umie, patrzy na nas z wyrzutem i samymi oczami wydaje się mówić - "no co tak stoisz, wiesz, że sam nie dam rady, pomóż mi usiąść, nie jestem przecież jakimś bobalem co tylko leży!"

Tylko by go schrupać.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...